O nagrodzie poinformował nową noblistkę sekretarz Szwedzkiej Akademii, Mats Malm. Zadzwonił w czwartek, o 7 rano czasu amerykańskiego. Glück była, jak mówił, "zaskoczona i szczęśliwa", nie zdecydowała się jednak udzielić komentarza zgromadzonym wokół jej domu w Cambridge dzienikarzom. Poetka, która nie przepada za konfrontacją z tłumami, nawet jeżeli są to tłumy wielbicieli, powiedziała niedługo później szwedzkiej agencji TT, że po otrzymaniu wiadomości o Noblu jej telefon dzwonił i dzwonił, a ona siedziała nie podnosząc słuchawki i starała się uporządkować uczucia. W wywiadzie udzielonym w 2012 roku Academy of Achievement, Gluck zauważyła, że "światowe honory sprawiają, że życie staje się łatwiejsze", na przykład łatwiej o dobrą pracę, ale jej prawdziwym celem, jako artystki jest "nie dać się uwięzić w czasie danym mi przez życie", co zapewni jej twórczość.

Reklama

Szwedzka Akademia opublikowała zapis krótkiej, trzyminutowej rozmowy z laureatką przeprowadzonej zaraz po przekazaniu jej informacji o nagrodzie. Glück już na wstępie zaznaczyła, że nie może rozmawiać zbyt długo, bo musi napić się kawy. Jest za wcześnie, jest ledwo siódma - studziła poetka entuzjazm rozmówcy. Moja pierwsza myśl: nie będę już miała przyjaciół. Większość z nich to pisarze – powiedziała ciężko wzdychając. Noblistka dodała, że nie oswoiła się jeszcze z faktem otrzymania Nobla i nie wie do końca, co to dla niej oznacza. "To wielki zaszczyt. Są laureaci, których nie cenię, ale jest też wielu tych, których podziwiam. Jeśli chodzi o praktyczny wymiar nagrody, to będę mogła kupić dom" – powiedziała noblistka, która pozwoliła też sobie na kontestację tegorocznej decyzji Szwedzkiej Akademii. To zdumiewające, że wybrali białą amerykańską poetkę liryczną. (...) Pochodzę z kraju, o którym obecnie nie myśli się ciepło, jestem biała, dostaliśmy już tyle nagród. Wydawało się to bardzo nieprawdopodobne, żebym kiedykolwiek musiała zmierzyć się z takim momentem w moim życiu. W rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Dagens Nyheter" Glück powiedziała, że Akademia mogła swoją decyzją znów sprowokować falę krytyki.

Wiersze Louise Glück tłumaczyła na język polski Julia Hartwig - kilka znalazło się w antologii pt. "Dzikie brzoskwinie", jednak nowa noblistka jest w Polsce właściwie nieznana. Poetka i tłumaczka, Krystyna Dąbrowska udostępniła PAP fragment swojego przekładu wiersza Louise Glück "Wdowy" z tomu Ararat (1990):

"Moja matka gra w karty z moją ciotką,

w Kotka i Myszkę, to rodzinna rozrywka,

której babcia nauczyła wszystkie swoje córki.

Środek lata: za gorąco, żeby wyjść na zewnątrz.

Dzisiaj ciotka ma przewagę; dostaje dobre karty.

Matka zwleka, trudno jej się skoncentrować.

Tego lata nie może przywyknąć do własnego łóżka.

Zeszłego lata bez trudu

przywykła do podłogi. Nauczyła się tam spać,

żeby być blisko mojego ojca.

Umierał; dostał specjalne łóżko.

Ciotka nie ustąpi ani na jotę, nie uwzględnia

Reklama

zmęczenia mojej matki.

Tak je wychowano: okazujesz szacunek, walcząc.

Odpuszczając sobie, obrażasz przeciwniczkę.

(...) Babcia wybiegała myślą w przyszłość; przygotowała swoje córki.

Mają karty, mają siebie nawzajem.

Nie potrzebują więcej towarzystwa.

Gra trwa całe popołudnie, ale słońce ani drgnie.

Nie przestaje prażyć, aż żółknie od niego trawa.

Tak to musi widzieć moja matka.

A później nagle coś się kończy.

Ciotka żyje z tym dłużej; może dlatego gra lepiej.

Jej karty ulatniają się: o to chodzi, to jest cel: ostatecznie

ten, kto nie ma nic, wygrywa.

W tym wierszu spotykają się różne charakterystyczne dla twórczości nowej noblistki wątki: rodzina przedstawiona jest jako pole walki, choć niekoniecznie znamy reguły, cel i stawkę tej gry, czasem pozostają one nieodkryte przez całe pokolenia. Rodzinna bliskość to idealna przestrzeń do zadawania ciosów, bo tu występujemy bez masek i tarcz. Obraz matki i ciotki grających w karty zawieszony został w bezczasie - gra odbywa się w mitycznej przestrzeni wiecznego popołudnia, kobiety grają w karty tak jak Parki przędą los - dla samej przyjemności gry, choć wydaje się, że od jej wyniku zależą losy świata.

Trafiłam na jej wiersze kilka lat temu, gdy byłam w USA. Przeglądałam w księgarni wielki tom jej "Wierszy zebranych" i tak mnie poruszyły, że choć nic o autorce nie wiedziałam, od razu kupiłam tę książkę. Trudno jest jakoś podsumować twórczość Louise Glück, bo to poetka, która napisała bardzo wiele, a każda książka jest inna. Jej twórczość jest bardzo różnorodna. Moja ulubiona jej książka to właśnie ten tom z lat 90. pt. "Ararat", z którego pochodzi wiersz "Wdowy". To wiersze pisane po śmierci ojca, o matce, o siostrze - biograficzne historie rodzinne - mówiła Krystyna Dąbrowska.

Louise Glück jako nastolatka cierpiała na anoreksję. Wracając w wywiadach i esejach do czasów młodości, łączyła swoją chorobę z walką o niezależność, jaką prowadziła z dominującą matką, innym razem - ze śmiercią starszej siostry, która zmarła jeszcze przed jej narodzeniem. Ja o jej chorobie dowiedziałam się z wywiadów. W wierszach tak bezpośrednio nie ma o tym mowy. Bardzo ważna jest w nich postać młodszej siostry, z którą łączy poetkę intensywna, pełna napięcia relacja, pojawia się też postać matki, można się domyślać życiowych dramatów i napięć, które do tej poezji przenikają, ale nie ma w tym nadmiernej dosłowności. Może to lepiej - przez to te wiersze są bardziej metaforyczne - uważa Krystyna Dąbrowska.

Jej zdaniem każdy tom wierszy Gluck jest inny. W "The Wild Iris", za który dostała nagrodę Pulitzera, upersonifikowane kwiaty zabierają głos i mówią o swoim na poły mitycznym świecie. W twórczości Glück dominuje jednak nurt autobiograficzny - bierze na warsztat relacje miłosne, rodzinne, napięcia i konflikty między bliskimi sobie ludźmi - pisze o swoim ojcu, synu, siostrze i jej dzieciach. Z tych powszechnych doświadczeń wyciąga uniwersalne wątki - mówiła Dąbrowska dodając, że styl pisania Glück jest pozbawiony ozdobników. Poetka "dobiera się do rodzinnych dramatów bez znieczulenia, ale w jej języku jest pewien rodzaj dystansu, który sprawia, że czytelnik nie jest wciągany bezpośrednio w wir mrocznych emocji. Na pewno pisze o ciemnych stronach życia, zgłębia je, drąży, ale opisuje to bardzo powściągliwie, bez histerii - powiedziała Dąbrowska.

Julia Fiedorczuk mówiła w rozmowie z PAP, że Glück czerpie z mitologii greckiej i rzymskiej. I te stare, klasyczne teksty kultury w jakiś sposób przerabia po swojemu, adaptuje do współczesności. To bardzo ciekawe, bo to jakby drugi aspekt tej poezji, która z jednej strony jest konfesyjna i osobista, a z drugiej bardzo "uczona", zresztą ona jest też profesorką uniwersytecką. To więc poezja, która wykonuje taką fundamentalną pracę, jaką poezja wykonywała od samego początku istnienia pomagając ludziom zmagać się z tymi najbardziej fundamentalnymi pytaniami – mówiła Fiedorczuk przypominając, że Glück wywodzi się z tzw. konfesyjnej szkoły poezji, jak Sylvia Plath czy Anne Sexton. I rzeczywiście jakiś wspólny charakter tej poezji na pewno można zaobserwować. Ona dużo czerpie z własnego doświadczenia, pisze o tak trudnych życiowo doświadczeniach jak rozwód, załamanie nerwowe, śmierć, samotność. Mówi się, że to poetka, która jak mało kto we współczesnej poezji amerykańskiej wyraża poczucie alienacji – zauważyła Fiedorczuk.

Amerykański poeta i krytyk William Logan w recenzji "A Village Life" z 2009 roku nazwał Glück "prawdopodobnie najpopularniejszym poetą w Ameryce. Jej publiczność może nie być tak liczna jak innych, ale częścią jej twórczości jest to, że jej wiersze są jak tajne wiadomości dla wtajemniczonych". W magazynie "New Yorker" krytyk Dan Chiasson nazwał niegdyś wiersze poetki "biuletynami z jej życia wewnętrznego, regionu, który bada bez skrupułów". Szwedzka Akademia w laudacji podkreślała, że Gluck jest mistrzynią autoanalizy, badania snów i marzeń oraz rozbijania iluzji na temat własnej osoby, w czym przypomina inną amerykańską poetkę - Emily Dickinson.

Noblistka urodziła się 22 kwietnia 1943 roku w Nowym Jorku w rodzinie przedsiębiorców. Jej dziadkowie - węgierscy Żydzi - przyjechali do USA na początku XX wieku. Już jej ojciec miał ambicje pisarskie i wychowywał swoje trzy córki (Louise jest najstarsza) w kulcie literatury. Jako nastolatka Glück zachorowała na anoreksję. Leczenie z anoreksji m.in. terapia psychoanalityczna trwała siedem lat i zakłóciła tok edukacji przyszłej pisarki, która studiowała w Sarah Lawrence College na Columbia University, ale nie uzyskała stopnia naukowego. Gdy zyskała sławę jako pisarka, pracowała jako wykładowca poezji na różnych uczelniach.

Po opuszczeniu uczelni Glück pracowała jako sekretarka. W 1967 roku wyszła za mąż za Charlesa Hertza, małżeństwo jednak szybko zakończyło się rozwodem. W 1968 roku Glück opublikowała pierwszy tomik wierszy "Firstborn", który zebrał pochlebne recenzje. Po debiucie poetka cierpiała na blokadę twórczą, która ustąpiła dopiero w 1971 roku, gdy Glück rozpoczęła wykłady poezji na Goddard College w Vermont. Wiersze napisane w tym okresie złożyły się na tomik "The House on Marshland" (1975), uznawany przez krytyków za pierwszą książkę, w której poetka odnalazła swój własny głos, własną poetycką drogę. W 1973 Glück urodziła syna, Noaha, a w 1977 roku wyszła za mąż za pisarza Johna Dranowa.

W 1980 roku ukazał się trzeci tomik Glück - "Descending Figure". W tym samym roku w pożarze spłonął dom poetki w Vermont razem z całym dobytkiem. Ten dramat pobudził Glück do stworzenia wierszy zebranych w tomie "The Triumph of Achilles" (1985). Z tego tomiku pochodzi wiersz "Mock Orange", doceniony przez feministki, który trafił do kilku antologii poezji amerykańskiej. Po śmierci ojca w połowie lat 80. poetka napisała tomik "Ararat" (1990), który w "The New York Times" w 2012 roku krytyk Dwight Garner nazwał "najbardziej brutalnym i przepełnionym smutkiem tomikiem współczesnej amerykańskiej literatury". W 1992 roku ukazał się jej najbardziej chwalony przez krytyków zbiór "The Wild Iris".

Na początku lat 90. Glück cieszyła się literackim sukcesem, ale w życiu osobistym przechodziła ciążki okres - małżeństwo z Dranowem rozpadło się. W 1994 roku ukazał się jej tom esejów "Proofs & Theories: Essays on Poetry", potem "Meadowlands" (1996), tomik wierszy o naturze miłości i małżeństwa. W kolejnych latach ukazały się tomiki "Vita Nova" (1999) i "The Seven Ages" (2001). W 2004 roku, w reakcji na atak terrorystyczny z 11 września 2001 roku, Glück opublikowała sześcioczęściowy poemat "October". W ostatnich latach poetka wydała m.in. "Averno" (2006), "A Village Life" (2009), a także "Faithful and Virtuous Night" (2014). W 2012 roku ukazały się jej poezje zebrane, a w 2017 roku - kolejny esej - "American Originality".

77 -letnia Glück jest 16. kobietą nagrodzona literackim Noblem. Obecnie wykłada na Rosenkranz Writer in Residence na Yale University. Mieszka w Cambridge, Massachusetts.

Z powodu pandemii Louise Glück nie przyjedzie do Sztokholmu aby odebrać literacką Nagrodę Nobla. W tym roku z powodu obostrzeń epidemiologicznych Fundacja Noblowska zrezygnowała z tradycyjnej ceremonii odbywającej się 10 grudnia w rocznicę śmierci Alfreda Nobla. Rozpatrywana jest skromna uroczystość w Sztokholmie, z możliwością łączenia przez internet z laureatami. Nagroda ma zostać przekazana za pomocą szwedzkich placówek dyplomatycznych.

W czwartek wieloletni wydawca noblistki Farrar, Straus & Giroux ogłosił, że przygotowuje nowy zbiór jej wierszy "Winter Recipes from the Collective", który ukaże się w przyszłym roku. Tego samego dnia opublikowane kilka lat temu "Poems 1962-2012" wskoczyły na górę listy bestsellerów Amazon.com.

Zaczęłam przekładać jej wiersze, bo bardzo mi się podobały, po czym, jak to bywa w życiu pisarzy i tłumaczy, musiałam się zająć czymś innym, pilnymi zamówieniami. Mam kilkanaście naszkicowanych przekładów wierszy Glück, ale muszę jeszcze je udoskonalić i zredagować. Oczywiście, że chciałabym nad tym popracować, zwłaszcza nad tomem "Ararat". Prawda jest jednak taka, że dopóki poeta czy poetka nie dostanie Nobla lub innej ważnej, międzynarodowej nagrody, to wydawcy przeważnie nie chcą inwestować w przekład i publikację. Glück, niemal zupełnie nieznana w Polsce, na świecie jest bardzo ceniona. Myślę, że w USA nikogo tegoroczny werdykt Szwedzkiej Akademii nie zdziwił, bo tam Glück jest postacią znaną i nagradzaną. To, że w Polsce właściwie nie znamy jej wierszy, pokazuje tylko, że w przekładach poezji światowej na polski są wciąż wielkie białe plamy. Ale być może teraz, po Noblu dla Louise Glück, pojawi się perspektywa publikacji jej książki po polsku - podsumowała Krystyna Dąbrowska.