Nie pisuję w tym miejscu o literaturze sensacyjno-detektywistycznej. Czasem sam się dziwię dlaczego? Choć konsumuję jej – a stawiam, że Państwo też – całkiem sporo. Zbrodnia ma przecież tak wiele nieodpartego czaru, że można chyba nazwać kryminały "nieformalną królową literatury". I to się raczej – patrząc na nakłady – w najbliższym czasie nie zmieni.
Jednocześnie książki z tego gatunku to nie są "tylko" kryminały. Dzieją się przecież w bardzo konkretnej rzeczywistości. Rzadko opisują ją jednak trafnie. Dużo częściej – niestety – trafiają jak kulą w płot. Co potrafi zabić i zniechęcić nawet do najbardziej misternie skonstruowanej zagadki.
Akurat w przypadku nowej książki Chmielarza mamy do czynienia z tym pierwszym przypadkiem. Jego książkowy detektyw – intrygujący Bezimienny – porusza się bowiem w Polsce tak dobrze, głęboko i kolorowo odwzorowanej, że choćby tylko z tego powodu warto "Dług honorowy" polecić. Akcja osadzona jest we wsi Wilki na Dolnym Śląsku. Jest ona miejscem spotkania dwóch światów. Zasiedziała i żyjąca wedle swojego własnego tempa prowincja stawia czoła pojawieniu się obcych. Ale nie jest tak, jak myślicie. Nie chodzi tu o migrantów, innowierców czy homoseksualistów, których konserwatywna społeczność niszczy, nie chce albo odrzuca. U Chmielarza obcy są mieszczuchami z Warszawy.
Reklama