Witold Szabłowski

dziennikarz i reportażysta, laureat Nagrody Dziennikarskiej Parlamentu Europejskiego, autor książek, m.in.: „Rosja od kuchni. Jak zbudować imperium nożem, chochlą i widelcem”, „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”, „Jak nakarmić dyktatora”.

DGP: Z badania przeprowadzonego przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii wynika, że 78 proc. Ukraińców ma w swoim najbliższym otoczeniu osoby ranne lub poległe w trakcie obecnej wojny w Rosją. Naprawdę musimy teraz rozmawiać o Wołyniu?

Reklama

Witold Szabłowski: Przed nami 80. rocznica wołyńskiej rzezi. Temat nie zniknie. A my nie uciekniemy od niego, jeśli chcemy zbudować trwałe relacje polsko-ukraińskie. Bo przyjaciele nie tylko poklepują się po ramionach, ale szczerze ze sobą rozmawiają i mówią sobie najtrudniejszą prawdę. A poza tym, to, że Wołyń wciąż nas dzieli, wykorzystuje Rosja, która umiejętnie podsyca konflikty dotyczące przeszłości, prowadząc współczesne wojny, również informacyjne.

Przykład?

Reklama

Pół roku po zaatakowaniu Ukrainy Moskwa opublikowała dokumenty na temat rzezi wołyńskiej, do których wcześniej nie mieli dostępu ani polscy, ani ukraińscy historycy. A dlaczego to zrobiła? Bo dopóki my, Polacy i Ukraińcy, szczerze nie porozmawiamy o Wołyniu, dopóty będzie to granat, którego zawleczkę trzyma Rosja, decydując o momencie jej wyciągnięcia.

Ile lat minęło od wydania „Sprawiedliwych zdrajców” do opublikowania nowej, poszerzonej wersji książki „Opowieści z Wołynia”?

Siedem.

Coś się w tym czasie zmieniło?

Pisząc „Sprawiedliwych zdrajców”, byłem tą osobą, z którą wielu bohaterów książki po raz pierwszy rozmawiało o tym, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat wcześniej. Szczerze opowiadali o II wojnie i Wołyniu w taki sposób, w jaki to zapamiętali i jak mówiło się o tym w ich domach czy wsiach. Dziś coraz częściej spotykam się z sytuacjami, w których rozmówcy, pozostając pod wpływem rosnących na przestrzeni lat mitów, mówią to, co uważają, że powinni mi przekazać. Zarazem, a prowadzę wiele rozmów o Wołyniu, widzę wśród Ukraińców gotowość do dialogu i otwarcie na polski punkt widzenia, których jeszcze kilka lat wcześniej nie dostrzegałem.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DGP. MAGAZYN NA WEEKEND">>>