To pytanie długo nas nurtowało. Zdecydowaliśmy się wydać tę książkę, gdy wybuchła pandemia. Obserwowaliśmy wtedy niesamowitą działalność interwencyjną państw narodowych. I oczywiście temat ten stał się bardzo, bardzo ważny po pandemii. Uważamy, że globalny kapitalizm znajduje się w interregnum, które rozpoczęło się wraz z wielkim kryzysem finansowym z lat 2007–2009. Miał on charakter systemowy i głęboko wpłynął na światową gospodarkę. W ciągu 15 lat, które upłynęły od tamtego czasu, byliśmy świadkami nieustannego wirowania globalnego kapitalizmu, który próbował znaleźć dla siebie nową ścieżkę, ale mu się to nie udało. Dlatego sądzę, że opis Antonia Gramsciego dotyczący historycznego interregnum pasuje tu idealnie: stare nie może trwać, a nowe nie może się narodzić. W takiej sytuacji znalazł się kapitalizm i jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ, jak wiemy z historii, takie okresy rodzą polityczne i społeczne potwory. Myślę, że to niebezpieczeństwo jest bardzo realne.
Państwa najpierw nałożyły blokady, które uniemożliwiły funkcjonowanie gospodarek, ale następnie podjęły bezprecedensowe działania w celu wznowienia działalności gospodarczej. Zniosły oszczędności i stworzyły olbrzymią płynność, skutecznie nacjonalizując rachunki zysków i strat ogromnej liczby przedsiębiorstw. Zapewniły także coś, co w praktyce było dochodem podstawowym dla milionów gospodarstw domowych. Z pewnością inflacja w 2022 r. nastąpiła przede wszystkim dlatego, że zagregowana podaż w gospodarce światowej jest zasadniczo słaba. Nie ma już jednak wątpliwości, że państwo jest osią współczesnego neoliberalnego kapitalizmu, a jego moc interweniowania w gospodarkę wynika przede wszystkim ze sprawowanej za pośrednictwem banku centralnego kontroli nad pieniądzem fiducjarnym (niemającym oparcia w dobrach materialnych – red.).