Stanisław Grzesiuk urodził się 6 maja 1918 r. w Małkowie koło Hrubieszowa. Obok Stefana Wiecheckiego (Wiecha), Jaremy Stępowskiego i Stanisława Wielanka - należał do najbardziej znanych twórców popularyzujących język i kulturę warszawskiej ulicy. Był autorem tylko trzech książek - żadna nie przeszła jednak bez echa.

Reklama

Wydane po raz pierwszy 60 lat temu "Pięć lat kacetu" było zapisem obozowych wspomnień i doświadczeń. Grzesiuk otwarcie i szczerze opowiadał, jak dzięki swemu życiowemu sprytowi i twardemu charakterowi udało mu się przeżyć w trybach niemieckiej machiny eksterminacyjnej. "Podstawą życia w obozie było, w moim pojęciu, maksymalne miganie się od pracy oraz organizowanie jedzenia, a w zasadzie można to ująć w jedno zdanie – postępować przeciw wszystkim zarządzeniom władz obozowych, bo wszystkie zarządzenia miały na celu jak najszybsze wykończenie więźniów" - pisał.

Wartka, akcja, poczucie humoru i brak fałszywej martyrologii zyskały książce czytelniczy sukces.

Wydane w 1959 r. "Boso ale w ostrogach" - prezentowane jako wspomnienia z dzieciństwa i młodości na warszawskim Czerniakowie - Grzesiuk napisał z prawdziwym talentem, barwnie i przekonująco - przy okazji w czarnych barwach nakreślając obraz Polski międzywojennej.

- Wkrótce okazało się, że oddaliśmy nie tylko guzik, ale i cały naród w niewolę. Że ci od rządzenia byli owszem: "silni" - w gębie, "zwarci" - przy pijaństwie i "gotowi" - do ucieczki za granicę - oceniał.

Siostra Grzesiuka, Krystyna Zaborska, twierdziła, że napisał tę "zohydzającą Polskę sanacyjną" książkę, "bo innej by mu nie wydrukowali". - Tłumaczył, że chce zabezpieczyć dzieci. "Żeby nie musiały przychodzić do was na zupkę" - tak mówił. Naprawdę bardzo je kochał. Mówił też, że już się ciężko w życiu napracował - w obozie - mówiła "Rzeczpospolitej" w styczniu 1988 r.

Publikacja sprawiła, że starszy brat Stanisława Grzesiuka, Wacław, przestał się do niego odzywać. A premierę sceniczną adaptacji "Boso ale w ostrogach" w stołecznym teatrze Komedia (w 1971 r.) miał przypłacić zawałem serca.

Rodzeństwo najbardziej miał zaboleć literacki i - później - sceniczny portret ojca Franciszka Grzesiuka.

Reklama

Zaborska z oburzeniem wspominała jak aktor (Andrzej Stockinger - PAP) odtwarzający rolę ojca, "zataczając się po scenie, ryczał: matka!!!. A matka biegała w jakiejś długiej kiecce do samej ziemi".

- U nas w domu nikt nie wołał "matka", mówiło się: "mamusiu" i "tatusiu", a ojciec do mamy Anny zwracał się "Andziu". Ubierała się normalnie - wyjaśniła siostra Grzesiuka.

Według niej Grzesiukowie byli normalną, niczym nieróżniącą się od innych rodziną.

- Nasz ojciec nie był pijakiem, pracował w państwowej fabryce parowozów na Kolejowej, był działaczem PPS. W domu nam niczego nie brakowało. To bzdura, że gasił Stasiowi światło, żeby nie mógł czytać. Przeciwnie, to Stasia trzeba było gonić do nauki, bo był dzieckiem żywym i stwarzał czasem problemy - powiedziała.

- Dopóki ojciec żył, Stasiek nie mógł wrócić do domu później niż o dziesiątej wieczorem. A ja musiałam być zawsze o zmierzchu - mówiła.

Dzieci Grzesiuków uczyły się gry na modnej wówczas mandolinie. - Staś przed wojną śpiewał piosenki znane z filmów: "Ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal", "Ada, to nie wypada". Żadne z nas nie znało takich łobuzerskich piosenek, jak te na jego płycie - podkreślała.

Sam Grzesiuk, pisząc o tych samych czasach, wspominał: "Choćbym chciał być grzeczny i układny, to ludzie mi nie dadzą. Zawsze znajdzie się jakiś typ, który będzie się prosił, żeby go stuknąć w ryja, i nie sposób takiemu odmówić".

Barwny, przekonujący opis czerniakowskiego półświatka - złodziejstwa, bójek, honorowych rozpraw nożowych - sprawił, że w latach 70. XX w. książka "Boso, ale w ostrogach" stała się kultową lekturą "git-ludzi" - przedstawicieli więziennej podkultury.

W rzekomej "autobiografii lumpenproletariackiego dziecka" rodzina nie ma imion. Grzesiuk pisze: "matka, ojciec, siostra, brat". Nie tłumaczy też, jak przy przytłaczającym bezrobociu i braku perspektyw dostał pracę w państwowej fabryce.

- To ojciec załatwił mu pracę w Państwowych Zakładach Teleradiotechnicznych na Grochowskiej i szkołę u Wawelberga, na którą zresztą dawał mu pieniądze - wyjaśniała Krystyna Zaborska.

Poza wyrazistym i plastycznym opisem ulicy Tatrzańskiej, przy której pod numerem 10 w czteropiętrowej kamienicy mieszkała przed wojną rodzina Grzesiuków, wszystkie inne realia w "Boso, ale w ostrogach" są nieco zamglone.

- Sielce, a nie Czerniaków, bo Tatrzańska to są Sielce, były normalną, typową, warszawską dzielnicą - powiedział "Rzeczpospolitej" w 1988 r. Jerzy Kasprzycki, dziennikarz varsavianista, który, pisząc Warszawskie Pożegnania w "Życiu Warszawy", przez 30 lat współpracował z innym "chłopakiem z Tatrzańskiej", grafikiem Marianem Stępniem. - W języku tamtych okolic nie było wulgarnych, knajackich naleciałości, a raczej nawet pewien wykwint. Nie mówiło się na przykład o zmarłym, że "wyciągnął kopyta", tylko "zaśmiał się aż do sufitu" albo "uśmiechnął się do Pana Jezusa" - mówił Kasprzycki. Przypomniał też, że o kilkadziesiąt metrów zaledwie od Tatrzańskiej, przy Tureckiej, mieszkał wówczas generał Władysław Sikorski.

Publikacja "Pięciu lat kacetu" i "Boso, ale w ostrogach" zapewniła Grzesiukowi sporą popularność. By urozmaicić liczne spotkania autorskie, zaczął śpiewać piosenki - uliczne ballady z Czerniakowa, Powiśla, Woli i Pragi. Miał w swoim repertuarze m.in.: "Czarną Mańkę", "Bujaj się Fela", "Bal na Gnojnej", "Balladę o Okrzei", "Komu dzwonią, temu dzwonią", "Balladę o Felku Zdankiewiczu" oraz "Nie masz cwaniaka nad warszawiaka" - którą również skomponował. Akompaniował sobie na bandżoli.

Piosenki wykonywał z niepowtarzalnym wdziękiem i aktorskim talentem. - Mordę miał jak Buster Keaton. Kamienna twarz wywoływała huragany śmiechu u widzów - powiedział "Rzeczpospolitej" w 1988 r. aktor i piosenkarz Jarema Stępowski.

Pierwsze nagrania piosenek Grzesiuka pochodzą z 1959 r. z audycji radiowych z cyklu "Na warszawskiej fali". Występował również na żywo w telewizji m.in. w programie "Warszawa da się lubić" (1960 r.) reżyserowanym przez Konrada Swinarskiego, a także w popularnym radiowym "Podwieczorku przy mikrofonie".

W 1963 r. ukazała się pierwsza płyta z jego piosenkami zatytułowana "Nie masz cwaniaka nad warszawiaka", a w 1967 r. druga - "Piosenki warszawskiej ulicy".

W wydanych w 1985 r. "Szpetnych czterdziestoletnich" Agnieszka Osiecka wspominała: "Kiedy go poznałam w czerniakowskiej Sielance, był już poważnie chory, skarżył się, że głos mu nie brzmi. To prawda, w późniejszych swoich latach Grzesiuk bardziej recytował, niż śpiewał, ale było w tym, niczym w bluesowych recytacjach starzejącego się Armstronga, to, co najważniejsze: wsłuchanie się w duszę ludzi".

Wychowany przez ojca, aktywnego działacza PPS, Stanisław Grzesiuk - od najmłodszych lat życia zadeklarowany ateista - wkrótce po powrocie z niemieckiego obozu koncentracyjnego wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej. Jednak Jarema Stępowski nie uważał go za koniunkturalistę ani komunistę. - Był socjalistą. Ruskich nienawidził tak samo jak Niemców - oceniał.

Pracował jako dyrektor administracyjny kilku warszawskich placówek służby zdrowia, był społecznikiem, został warszawskim radnym.

Konsekwencją obozów koncentracyjnych była wykryta w 1947 r. gruźlica płuc - sprawiła, iż coraz więcej czasu Grzesiuk spędzał w szpitalach i sanatoriach. Te doświadczenia zawarł w trzeciej swojej książce pt. "Na marginesie życia". Na stan jego zdrowia miała też wpływ choroba alkoholowa.

Zmarł 21 stycznia 1963 r., został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

W ub. roku ukazała się jego pierwsza biografia "Grzesiuk - król życia" autorstwa Bartosza Janiszewskiego.

W tym roku mija nie tylko 100. rocznica urodzin Grzesiuka, ale też 55 lat od jego śmierci - z tej okazji jego książki "Pięć lat kacetu", "Boso, ale w ostrogach" oraz "Na marginesie życia" ukazują się po raz pierwszy w wersji bez ingerencji cenzury, nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Z okazji setnej rocznicy urodzin barda Warszawy w stołecznym Parku Sieleckim w sobotę zacznie się dwudniowy Festiwal Grzesiuka 2018. Szczegółowy program imprezy dostępny jest na stronie festiwalu.