Zbrodnie, których 50 lat temu dokonali członkowie sekty Mansona zwanej "Rodziną" w willi Romana Polańskiego oraz dzień później w domu rodziny LaBianca, szybko stały się nośnymi tematami popkultury. Powstawały filmy odwołujące się do tamtych wydarzeń i do przywódcy "Rodziny", piosenki, sam Manson doczekał się też wielu książkowych opracowań.
"Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła" Nikki Meredith, "Manson" Toma O'Neilla i Dana Piepenbringa oraz dwie pozycje poświęcone Sharon Tate - "Sharon Tate. Życie" Eda Sandersa i "Sharon Tate. Historia morderstwa żony Romana Polańskiego" Alisy Statman i Brie Tate – to najnowsze książkowe wydawnictwa odwołujące się do zbrodni sprzed półwiecza.
16 sierpnia do polskich kin wejdzie najnowszy film Quentina Tarantino "Pewnego razu… w Hollywood". Akcja dzieje się w 1969 r., a w filmie pojawia się wątek związany z Sharon Tate i Romanem Polańskim – reżysera gra Rafał Zawierucha. Tego samego dnia na platformie Netflix zadebiutuje drugi sezon nagradzanego serialu "Mindhunter" (opartego na książce słynnego profilera FBI Johna E. Douglasa), którego bohaterem jest m.in. Charles Manson. Zagra go Damon Herriman, który w tej samej roli wystąpił u Tarantino w "Pewnego razu… w Hollywood".
Dziewiąte dzieło autora "Bękartów wojny" miało premierę podczas 72. Festiwalu w Cannes. Podczas konferencji prasowej Tarantino podkreślił, że zabójstwo żony Romana Polańskiego Sharon Tate przez członków sekty Charlesa Mansona to historia, która do dziś szokuje opinię publiczną. "Czytałem o tym wiele materiałów, słuchałem podcastów, oglądałem programy telewizyjne. Ale tak naprawdę im bardziej zgłębia się ten temat, im więcej informacji się uzyskuje, tym bardziej niezrozumiałe i niejasne stają się motywy zbrodni. Wydaje mi się, że to właśnie brak możliwości ich zrozumienia powoduje, że ta historia jest tak fascynująca" – powiedział.
"Charles Manson jest przypadkiem osobnym na tle niesławnych zbrodniarzy pokroju Teda Bundy'ego, bo jego życie obrosło swoistym mitem nieodłącznie powiązanym z popkulturą i niejako z niej wywiedzionym" – powiedział PAP krytyk filmowy i tłumacz Bartek Czartoryski.
"Przez ekscentryczność swoich rojeń, legendarną już charyzmę i niebywale brutalną zbrodnię dokonaną przez jego +Rodzinę+ był na tyle atrakcyjnym materiałem dla kultury popularnej, że morderstwa Tate-LaBianca można by uznać za pewną cezurę i, obok tragedii na festiwalu w Altamont, zwiastun definitywnego końca tak zwanego lata miłości" – dodał.
Chodzi o festiwal w kalifornijskiej miejscowości Altamont, który odbył się w grudniu 1969 r. Podczas koncertu The Rolling Stones doszło do tragedii. Jeden z ochroniarzy, członek motocyklowego gangu Hells Angels, śmiertelnie ugodził nożem czarnoskórego fana zespołu, co wywołało zamieszki.
"Manson był hipisem w krzywym zwierciadle, swoistym uosobieniem wartości przeciwnych pacyfizmowi czy szacunkowi dla bliźniego, wydawał się złowieszczą figurą wyjętą żywcem z filmów ku przestrodze, jakie rozpowszechniano w dobie kontrkulturowej rewolucji, gdzie zbuntowaną młodzież przedstawiano jako ćpunów i gwałcicieli" – powiedział Czartoryski.
"Po popełnieniu zbrodni Charles Manson osiągnął w Stanach Zjednoczonych status niemal mityczny. Dla zniechęconej młodzieży europejskiej i amerykańskiej stał się idolem, inspiracją, wiecznym buntownikiem bez powodu. Dla reszty z nas został, choć w swojej skarlałej formie, symbolem zła, jak Hitler. Choć on sam własnoręcznie nie zabił żadnej z tych siedmiu osób, zyskał większą sławę niż jakikolwiek inny seryjny morderca" - pisze w właśnie wydanej książce "Ludzkie potwory. Kobiety Mansona i banalność zła" Nikki Meredith.
Charles Manson miał trudne dzieciństwo. Pisze o tym Meredith: "Manson spędził wczesne dzieciństwo na błąkaniu się pomiędzy fanatycznie religijnymi dziadkami, a stanowymi domami dziecka, w których był regularnie maltretowany przez personel lub wychowanków".
Z kolei autorzy książki "Manson" O'Neill i Piepenbring zauważają, że "do morderstwa niemal połowę życia spędził za murami różnych instytucji penitencjarnych". Zaniedbywała go matka, nie miał ojca.
Do słynnej zbrodni doszło w nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 r. W posiadłości przy Cielo Drive w Los Angeles, czworo członków "Rodziny" Mansona (trzy kobiety i mężczyzna) w brutalny sposób zamordowali będącą w ciąży żonę Polańskiego Sharon Tate, przyjaciela polskiego reżysera Wojciecha Frykowskiego i jego dziewczynę Abigail Folger, cenionego stylistę z Hollywood Jaya Sebringa oraz 18-letniego Stevena Parenta. Polańskiego nie było wtedy w USA.
W reportażu "Manson" cytowany jest fragment z książki "The White Album" Joan Didion, który mówi o końcu pewnej epoki: "Lata 60. skończyły się 9 sierpnia 1969. Tego dnia napięcie przerwało tamy. Paranoja sięgnęła zenitu. Idealizm lat 60. wydał ostatnie tchnienie".
W dokumencie "Roman Polański: moje życie" reżyser "Dziecka Rosemary" i "Chinatown" w rozmowie ze swoim przyjacielem, producentem Andrew Braunsbergiem przyznaje, że przed masakrą ludzie czuli się wolni, było dużo miłości, ale kiedy powrócił po tragedii do Hollywood, to miejsce nie było już takie same.
W książce "Manson" autorzy piszą o strachu, jaki zapanował wśród gwiazd po masakrze. Wiele z nich obawiało się o swoje życie. Kilku przerażonych znajomych Polańskiego i Tate nie pojawiło się na jej pogrzebie. Aktor Steve McQueen nosił pistolet, Frank Sinatra zatrudnił ochroniarza.
Zbrodnia szybko stała się tematem numer jeden w światowych mediach, szybko też znaleźli się tacy, którzy chcieli na niej zarobić.
W książce "Sharon Tate. Życie" Ed Sanders pisze: "Podjęte zostały działania, które miały pomóc tę tragedię spieniężyć: wznowiono promocję filmów z udziałem Sharon. +Dolinę lalek+ wyświetlano teraz w 12 kinach na terenie Los Angeles. Oczywiście podkreślano przy tym jej nazwisko. Na ekranach pojawili się również +Nieustraszeni pogromcy wampirów+ z udziałem Sharon i Romana Polańskiego. Udało się też tchnąć drugie życie w film z 1966 roku zatytułowany +Mondo Hollywood+, którego fragment został poświęcony pracy Jaya Sebringa jako fryzjera gwiazd".
Z kolei w książce "Sharon Tate. Historia morderstwa żony Romana Polańskiego" Alisa Statman i Brie Tate zauważają, że "wydawnictwa tłukły książki o Mansonie i morderstwach w tempie szybszym, niż powstają scenariusze telenowel. Przez następnych kilka lat sprawa Sharon pozostawała najbardziej dochodowym tematem dla brukowców i magazynów filmowych. Wzmianki o morderstwach pojawiały się w programach telewizyjnych, w wiadomościach proszono o opinie ekspertów, a na ekrany kin w całym kraju wszedł pełnometrażowy film pod tytułem +Manson+".
Sam Polański naznaczony tym traumatycznym przeżyciem wyreżyserował film "Tragedia Makbeta" (1971) na podstawie sztuki Wiliama Szekspira, o którym krytycy pisali, że jest bardziej brutalny niż pierwowzór z uwagi na traumę i depresję reżysera.
Portal filmowy IMDB wymienia ponad 30 filmów, które odwołują się do postaci Charlesa Mansona.
Jak podkreśla Czartoryski, "należy pamiętać, że lwia część dzieł kultury czerpiących z tego, co wydarzyło się wokół Mansona, to niskobudżetowe filmidła nastawione na sensacyjną eksploatację tematu".
Postać Mansona i nawiązania do zbrodni pojawiły się w wielu popularnych serialach, chociażby "Era Wodnika" z Davidem Duchovnym, "Mad Men" i "Miasteczko South Park".
Wśród książek poświęconych sprawie Czartoryski wyróżnia znaną i w Polsce "Helter Skelter". "Chyba nadal najbardziej wartościową pozycją pozostaje książka +Helter Skelter+ autorstwa prokuratora Vincenta Bugliosiego, który szczegółowo opisał sprawę. Sam Manson do końca życia nie zgadzał się z jej treścią, uważając, że Bugliosi szukał rozgłosu i całkowicie minął się z prawdą, pragnąc jedynie poklasku i przedstawiając go jako groteskowe, karykaturalne monstrum" – powiedział krytyk.
Do Mansona i jego twórczości odnosiło się wielu muzyków. Sam Charles Manson był niespełnionym artystą. Przed zbrodnią próbował przekonać do wydania swojej płyty cenionego producenta Terry’ego Melchera. To właśnie on mieszkał w domu przy Cielo Drive, zanim stał się własnością Polańskiego.
Manson dopiął swego niespełna rok po zbrodni przy Cielo Drive. W 1970 r. ukazał się jego debiutancki album "Lie: The Love and Terror Cult" z okładką przypominającą tytułową stronę gazety z wizerunkiem Mansona. W tym samym 1970 r. Manson znalazł się na prawdziwej okładce i to jednego z najważniejszych magazynów poświęconych muzyce - "Rolling Stone".
Potem ukazało się jeszcze kilka płyt Mansona, m.in. z materiałem nagranym już w więzieniu.
Jego piosenki w nowych wersjach nagrywali m.in. Beach Boys – Manson znał członka Beach Boys Denisa Wilsona - i Guns N’Roses. Po tym, jak zespół Axla Rose’a – który występował na scenie w koszulce z wizerunkiem przywódcy "Rodziny" - umieścił cover piosenki Mansona "Look at Your Game, Girl" na płycie "The Spaghetti Incident?” na kapelę spadła fala krytyki. Gitarzysta Guns N’Roses Slash mówił potem: "Naiwnie myślałem, że wizja Charlesa Mansona śpiewającego piosenkę miłosną ma w sobie pewien czarny humor, ale przekonałem się, że słowo +humor+ jest tutaj zupełnie nie na miejscu. Szczególnie, kiedy myślę o rodzinach jego ofiar i o tym, jakie to musi budzić w nich uczucia".
Neil Young mówił w wywiadach o tym, że podziwia twórczość Mansona. Do przywódcy "Rodziny" odwoływali się w swoich piosenkach Sonic Youth, Paradise Lost, Kasabian i System Of A Down.
Zespół Nine Inch Nails nagrał teledysk w domu, w którym doszło do masakry, a jego lider Trent Reznor przyznał, że mieszkał tam podczas pracy nad albumem "The Downward Spiral".
Do twórczości przywódcy "Rodziny" nawiązywał też Marilyn Manson. Amerykański muzyk - naprawdę nazywa się Brian Hugh Warner - przyjął swój pseudonim właśnie od Mansona. W wywiadzie dla MTV w 1990 r. Warner tłumaczył: "mój pseudonim to połączenie Marilyn Monroe i Charlesa Mansona, dwóch ikon lat 60., które tworzą wyjątkowy duet kobiety i mężczyzny, pozytywów i negatywów, dobra i zła".
Sam Charles Manson - obok swojej - cenił twórczość tylko dwóch zespołów, The Moody Blues i The Beatles, zwłaszcza ich "White Album". Szczególnie wpłynął na niego utwór Beatlesów "Helter Skelter", który stał się dla niego inspiracją, wezwaniem do wojny rasowej.
Jak piszą w książce "Manson" O'Neill i Piepenbring, na miejscu morderstwa małżeństwa LaBianca członkowie "Rodziny" Mansona "namazali na ścianach krwią słowa +powstanie+ i +śmierć świniom”, a odwołując się do kompozycji Beatlesów napisali – z błędem: +Healter Skelter+". Z kolei w domu Polańskiego na drzwiach napisali krwią Sharon Tate: świnia.
W tej samej książce autorzy zauważają, że po latach "Manson spowszedniał niczym popularna piosenka albo kultowy film".
W rozmowie z PAP Nikki Meredith stwierdziła, że sprawę Mansona przez lata podsycało wybuchowe połączenie świata celebrytów, Hollywood, bogactwa, przemocy, systemu sprawiedliwości, muzyki i medialnego szaleństwa. Pisarka przywołuje słowa Johnny’ego Casha z wywiadu z 2000 r.: "Amerykanie zawsze uwielbiali kreować bohaterów spośród złoczyńców".
Charles Manson zmarł w więzieniu 19 listopada 2017 roku.
autor: Wojciech Przylipiak/PAP