Widzowie są wściekli, bilety kosztowały po 100 zł. Okazało się, że za tę kasę mogli tylko posłuchać kasety. Doda wszystko zrzuca na telewizję. Twierdzi, że TVP i tak nie miałaby dźwięku w odpowiedniej jakości. Więc lepiej się stało, że śpiewała z playbacku.

Co o takim podejściu do widza sądzą estradowi koledzy Dody? O tym w "Fakcie".





Reklama