Tę sensacyjną wiadomość ogłosiła zaprzyjaźniona z basistą zespołu Johnem Paulem Jonesem rozgłośnia rockowa w Toronto. Jones poinformował, że już "prawie" przekonał do comebacku gitarzystę Jimmy'ego Page'a i wokalistę Roberta Planta. Muzycy mają zewrzeć szyki jeszcze w tym roku i zagrać kilka koncertów. Na razie nie rozmawiają natomiast o nowych nagraniach i odmawiają wywiadów.
Milczenie idoli fani biorą za dobrą monetę, bo przecież "Zepowie" od początku w ten sposób budowali swoją legendę. Dziennikarzy odsyłali z kwitkiem, nie chcieli wydawać singli, mnożyli teorie na temat nazwy założonego w 1968 roku zespołu. Pomysłodawcą jest ponoć Keith Moon, który po nieudanym koncercie rockmanów miał powiedzieć, że ich muzyka "unosiła się jak ołowiany balon (lead Zeppelin)".
Potem był proces z potomkami hrabiego Ferdynanda von Zeppelina, którzy próbowali na "tych ludziach nazywających się muzykami" wymusić zmianę nazwy. Z tego powodu w Danii "Zepowie" koncertowali pod szyldem The Nobs. Swoje płyty publikowali bez tytułów. "Muzyka obroni się sama" - przekonywali. I mieli rację. Pierwsze cztery albumy zespołu wydane w latach 1971-1975, zatytułowane po prostu "I","II", "III" i "IV", to kamienie milowe w historii lekkiej muzy.
"Stairway to Heaven", "Whole Lotta Love", "Since I’ve Been Loving You" oraz inne wielkie przeboje Led Zeppelin znów usłyszymy na żywo! Legendarna brytyjska grupa rockowa szykuje powrót na estradę - zapowiada DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama