Na wystawie prezentowanych jest blisko 200 dzieł najwybitniejszych artystów francuskich epoki romantyzmu, w tym malarzy: Jeana-Auguste-Dominique'a Ingres'a, Theodore'a Chasseriau, Eugene'a Delacroixa, Paula Delaroche'a, rzeźbiarzy: Davida d'Angersa, Jean-Baptiste'a Carpeaux oraz grafików i rysowników: Jeana-Jacques'a Grandville'a i Honore Daumiera. Obok nich znajdują się prace tak znanych polskich artystów jak np. Piotr Michałowski, Henryk Rodakowski, Artur Grottger czy Jakub Tatarkiewicz.
"Pojęcie >>ikonosfera<<, stworzone i zastosowane w refleksji i metodologii badań nad sztuką nowoczesną przez prof. Mieczysława Porębskiego, odnosi się do uniwersum kultury wizualnej i symbolicznej epoki. Składają się na nie zarówno tematy właściwe sztuce wysokiej z jej tradycją ikonograficzną, jak i przedstawienia życia codziennego, wnętrza salonu i przestrzeni miejskiej, a także upowszechniająca się ilustracja prasowa" - przypomniała komisarz wystawy Iwona Danielewicz.
Drugi z komisarzy wystawy Andrzej Dzięciołowski odnosząc się do pojęcia ikonosfery powiedział, że wystawa jest próbą rekonstrukcji artystycznego i estetycznego świata Chopina. Jak zaznaczył, kompozytor był powściągliwy i niechętnie wyrażał się na temat swoich upodobań. Te przede wszystkim są znane z przekazów innych, głównie George Sand.
"Chopin, choć był jednym z najwybitniejszych twórców romantycznych, sam z ducha, usposobienia był klasycystą. Estetyka, którą przyswoił w młodości w Warszawie, to estetyka późnego klasycyzmu. W tym duchu, a nie na modłę biedermeiera, urządzał wszystkie swoje paryskie mieszkania. Jego ulubionym kolorem była perłowa, gołębia szarość. Ubierał się wytwornie, ale jak arystokrata, a nie jak modny dandys, który chce zwrócić na siebie uwagę. Lubił luksus i luksusowe przedmioty, ale nie lubił nowobogackiej ostentacji na pokaz. Jeśli kogoś nie lubił, to nie mówił mu tego, tylko go unikał" - opowiadał Dzięciołowski.
Dodał, że również w malarstwie Chopin wybierał sztukę powściągliwą. "Wiemy, że bardzo podobały mu się dzieła Ingres'a, a nie jego najbliższego przyjaciela Delacroixa. Chopinowi nie podobała się gwałtowność romantyzmu. Nie lubił też koloryzmu. Wiemy, że przerażały go dzieła Rubensa, i że nie lubił Michała Anioła. Wiemy także, że miał ogromne poczucie humoru. Był dowcipny, pozwalał innym śmiać się z siebie i potrafił sam z siebie się śmiać, stąd na naszej wystawie tak dużo karykatur" - zaznaczył Dzięciołowski.
Komisarz zwrócił uwagę, że Chopin nie znał w ogóle sztuki Michałowskiego i samego Michałowskiego, który w tym samym czasie co Chopin mieszał i tworzył w Paryżu. "Zaprzyjaźnionym zaś z Chopinem polskim malarzem emigrantem mieszkającym we Francji był Teofil Kwiatkowski, który tworzył kameralne, wręcz miniaturowe, a jednocześnie bardzo precyzyjnie malowane akwarelowe scenki rodzajowe" - powiedział. Dodał, że prace Kwiatkowskiego też można zobaczyć na wystawie.
Wystawa w Muzeum Narodowym podzielona została na osiem części tematycznych. Odnoszą się one m.in. do kluczowych zagadnień artystycznych romantyzmu, czyli wizerunku i pozycji artysty oraz jego warsztatu; kultu bohatera, także przegranego; nowego stosunku do przeszłości i rodzącego się poczucia heroizmu współczesnego życia; nowoczesnego rozumienia natury (a w ślad za nim ewolucji malarstwa krajobrazowego), a także do legendy Fryderyka Chopina.
Przeważająca większość pokazywanych dzieł pochodzi ze zbiorów własnych muzeum. Obok nich są prace wypożyczone z kolekcji polskich i zagranicznych, m.in. z Luwru, Musee de la Via Romantique, Musee National Eugene Delacroix w Paryżu, Musee Ingres w Montauban. Wystawa będzie otwarta do 14 listopada.