Na sukces "Króla Lwa" przekładają się przede wszystkim wyższe ceny biletów, a także fakt, że musical wystawiany był w większych teatrach. Show oparte jest na animowanym filmie Disneya z 1994 roku, którego mocną strona była właśnie muzyka i wpadające w ucho piosenki.

Reklama

W ciągu samej tylko Wielkanocy musical zarobił ponad 2 mln dolarów. W tym czasie za bilety na "Upiora w operze" zapłacono "tylko" 1,2 mln dolarów, tak przynajmniej podaje wytwórnia Disney'a. Tymczasem Broadway League, stowarzyszenie zrzeszające broadwayowskie teatry ma trochę inne dane. Nie odbierają one jednak prowadzenia musicalowi "Król Lew" (854 mln dolarów) przed "Upiorem" (853 mln dolarów).

Thomas Schumacher, producent i prezes Disney Theatrical Productions, powiedział, że sukces zawdzięcza widowni - milionom ludzi, którzy wybrali "Króla Lwa" na swój pierwszy broadwayowski musical. To na jego podstawie wiele osób poznało urok żywego teatru.

Jednak jeśli chodzi o długość grania - disnejowskiej produkcji wciąż daleko do dzieła Andrew Lloyd Webbera. "Upiór w operze" jest najdłużej wystawianym musicalem w historii scen broadwayowskich. W sumie odbyło się już 10 tys. przedstawień tej sztuki, na które sprzedano 14,8 mln biletów. Z kolei "Król Lew" może się pochwalić 5 900 przedstawieniami i 10 mln sprzedanych biletów.

Fabuła "Króla Lwa" pokazuje losy Simby, młodego lwa, który poznaje swoje miejsce w "Wielkim kręgu życia" i pokonuje szereg przeszkód, by zostać królem Lwiej Ziemi. Scenariusz nawiązuje do dramatu "Hamlet" Williama Szekspira. Zaś nagrodzoną Oscarem muzykę skomponowali Elton John i Hans Zimmer.