Obraz przedstawia drzemiącą nagą damę, przy której tuszy Rubensowskie modelki wydają się anorektyczkami. Kobieta drzemie na wzorzystej kanapie, jest przedstawiona w całej bujności i fizyczności jej imponującego, barokowego ciała. Nazywa się Sue Tilley, pracuje w biurze pośrednictwa pracy, ale świat zna ją jako Big Sue, modelkę Luciena Freuda. Namalowany w 1995 r. portret Big Sue zostanie w maju zlicytowany na aukcji w londyńskim domu Christie’s. Dilerzy sztuki przewidują, że cena przekroczy 17 mln funtów. Jeżeli wróżby się spełnią, padnie rekord, a Lucien Freud zostanie najdroższym żyjącym malarzem na świecie.
Ktokolwiek wyda kilkanaście milionów funtów na ten obraz, nie uczyni tego dla zabawy. Nie zrobi tego tylko dlatego, że dzieło Luciena Freuda mu się spodoba, bo estetyczne kaprysy można zaspokoić za nieporównanie mniejsze pieniądze. Cóż w takim razie nabędzie wraz z obrazem kupiec, który w maju za gargantuiczną kwotę stanie się szczęśliwym posiadaczem pracy "Benefits Supervisor Sleeping”?
Ów zamożny nabywca, który być może długo pozostanie anonimowy, stanie się posiadaczem dzieła 86-letniego artysty, który uchodzi dziś za największego figuratywnego malarza w Wielkiej Brytanii. Tuż po II wojnie światowej młody Lucien Freud poznał Francisa Bacona. Starszy o 13 lat malarz został przyjacielem i mentorem początkującego artysty, który za złe zachowanie wylatywał z kolejnych uczelni. W 1954 r. razem reprezentowali Zjednoczone Królestwo na biennale w Wenecji. Wcześniej wymienili się portretami; malując Freuda, Bacon inspirował się zdjęciem przedstawiającym Franza Kafkę. Wizerunek Bacona namalowany przez Freuda został w 1988 r. skradziony podczas wystawy w Berlinie. Malarz pojechał do Niemiec szukać obrazu, rozlepiał po mieście plakaty, oferując złodziejowi 100 tys. funtów okupu. Portret nigdy nie wypłynął na powierzchnię. Kiedy w 1992 r. Francis Bacon zmarł, w Wielkiej Brytanii nie było już żadnego artysty, którego w dziedzinie figuratywnego malarstwa porównywano by z Lucienem Freudem.
Głód realizmu
Kolekcjoner, który skusi się na obraz Freuda, kupi pracę artysty o świetnym nazwisku - bo zbieżność nazwisk jest tu nieprzypadkowa. Malarz jest wnukiem doktora Freuda. Na rodzinnym zdjęciu z końca lat 30. utrwalony został cały klan Freudów. Jest na nim dziadek Zygmunt, jest jego córka Anna, wybitna psychoanalityczka. Jest także najmłodsze dziecko ojca psychoanalizy, wzięty architekt Ernst Freud i jego syn, nastoletni Lucien. Fotografia została wykonana w Anglii. Lucien Freud urodził się w 1922 r. w Berlinie. Jego ojciec należał do tych czujnych obywateli niemieckich o żydowskich korzeniach, którzy wkrótce po dojściu Hitlera do władzy uciekli na emigrację, nie czekając aż "wszystko się jakoś ułoży”. W wieku 17 lat Lucien doczekał się zaszczytu otrzymania brytyjskiego obywatelstwa.
"Prace Luciena Freuda pokazują ślepotę organizatorów współczesnych imprez w rodzaju biennale weneckiego, na którym instalacje, projekty konceptualne i sztuka abstrakcyjna promowane są kosztem doskonałego malarstwa” - pisał w 2005 r. Marco Vallora, krytyk "La Stampy”, przy okazji retrospektywy malarza w weneckim Museo Correr. Wystawę pokazywano w tym samym czasie, w którym kilkaset metrów dalej trwało 51. Biennale. "Na tle tak fantastycznego artysty jak Freud wiele pokazywanych na biennale prac młodych twórców budzi zażenowanie” - wtórował Vellorze inny włoski krytyk, Benedetto Marcucci. Lucien Freud odpowiada na konserwatywne oczekiwania wobec sztuki, głód przedstawiającego, realistycznego malarstwa. Najdroższy współczesny malarz posługuje się tradycyjnymi technikami, pracuje długo, jak dawni mistrzowie. Portret innej brytyjskiej malarskiej gwiazdy, Davida Hockneya, malował trzy i pół miesiąca. Hockney odpowiedział Freudowi portretem wykonanym w 3,5 godziny. Pilar Ordovas, szefowa działu sztuki powojennej z domu aukcyjnego Christie’s, zauważa, że Lucien Freud jest jednym z niewielu żyjących malarzy, którzy pozostają w kręgu zainteresowania kolekcjonerów dzieł starych mistrzów. Jednocześnie wnuk doktora Freuda jest wystarczająco nowoczesny, by jego dzieła nie zalatywały anachronizmem. W jego malarstwie tradycja przepuszczona jest przez doświadczenie surrealizmu, modernistycznych poetyk, wreszcie przez ponowoczesną świadomość historii. W tym sensie sztuka Freuda to produkt doskonały; propozycja tradycyjna i konserwatywna z niepodważalnym współczesnym alibi.
Fizyczny sen
Krezus, który kupi portret pędzla Luciena Freuda, wejdzie w posiadanie pracy artysty, który portretowi poświęcił całe swoje długie życie. Freud zaczynał od eksperymentów z surrealizmem, od czasu do czasu maluje depresyjne pejzaże przemysłowych dzielnic Londynu. Istotą jego sztuki jest jednak portret. Lucien nie darmo jest wnukiem doktora Freuda; niedaleko pada jabłko od jabłoni. Podobnie jak dziadek interesuje się analizą, tyle że do duszy dociera nie przez sny, lecz przez ciało. Portrety malowane przez Luciena Freuda są cielesne, fizyczne; ich naturalizm bywa szokujący, zwłaszcza dla modeli. "Pragnę, aby farba działała jak ciało. Moje portrety nie mają pokazywać ludzi - one mają nimi być" - mawia Freud. W tym malarstwie ciało przypomina mięso, niedoskonałość jest częścią gry; już w latach 50. malarza nazywano "Ingres’em egzystencjalizmu”. Modelem może być każdy. Lucien Freud portretował słynnych malarzy, matkę, swoje niezliczone kochanki i jeszcze liczniejsze dzieci, ale także gangsterów z East Endu i europejskich arystokratów, supermodelki i przypadkowo spotkane osoby. Na przełomie lat 80. i 90. artysta, który zawsze ostro żył nocą, zafascynował się bohaterami londyńskiej sceny klubowej; malował transwestytów i ekscentryków wypatrzonych na imprezach. W tym świecie przewodnikiem malarza był zmarły w 1994 r. na AIDS Leigh Bowery, performer, hedonista i cesarz słynnych imprez w klubie Taboo, postać dziś legendarna. Bowery był wielokrotnym modelem Freuda, to właśnie za jego pośrednictwem malarz poznał Sue Tilley, kobietę, która już niedługo może zostać bohaterką najdroższego obrazu żyjącego artysty. Wcześniej do najkosztowniejszych obrazów Freuda należał wizerunek Kate Moss przedstawionej nago, w zaawansowanej ciąży. Ukończony w 2002 r. obraz został sprzedany za 3,9 mln funtów. Rok przed namalowaniem supermodelki artysta portretował królową Elżbietę II. Pokazał ją tak samo brutalnie i realistycznie jak innych. "British Art Journal” oceniał, że w interpretacji Freuda "Elżbieta II wygląda jak królewski terier po wylewie krwi do mózgu”. Bulwarówka "The Sun” domagała się, aby za ten obraz wtrącić zuchwałego malarza do Tower.
Legenda w odcinkach
Inwestując w obraz Freuda, kupuje się cząstkę jego cyganeryjnej legendy. Zgodnie z legendą złym duchem malarza był sam Francis Bacon, którego ciągnęło do podziemia i młodych, niebezpiecznych kryminalistów. Mit Luciena Freuda to historia przygód w nielegalnych szulerniach, karciane długi, wciągnięcie na czarną listę londyńskich bukmacherów, noce spędzone w areszcie i przejażdżki sportowymi samochodami z niedozwoloną szybkością. Freud miał trzy żony, ale także wiele kochanek. Nieślubne dzieci malarza to temat spekulacji bulwarówek. "The Sun” pisał parę lat temu o kilkunastu, "Sunday Telegraph” nawet o 40. Wielu ze swych potomków artysta uznał - i oczywiście namalował. Do najbardziej znanych należy Esther Freud, pisarka, autorka autobiograficznej książki "Hideous Kinky”, na podstawie której nakręcono film w Polsce wyświetlany pod tytułem "W stronę Marrakeszu”.
Publiczność fascynuje się witalnością sędziwego artysty, który maluje po kilkanaście godzin na dobę. Lucien Freud dostarcza surowca do plotek, po osiemdziesiątce wiążąc się z młodszymi o pół wieku przyjaciółkami. Popularność wykraczająca poza elitarne grono znawców, krytyków i kolekcjonerów dopadła go późno. Przełomem była retrospektywna wystawa w Waszyngtonie w 1987 r. Lucien Freud miał wówczas 65 lat. Zaczął stawać się celebrity w wieku, w którym wielu innych artystów odchodzi w zapomnienie albo po prostu umiera. Kupując pracę Luciena Freuda, kupuje się odblask sławy artysty, który dyskretnie i z pozoru mimochodem, ale bardzo świadomie kreuje swój wizerunek i wieku 86 lat jest nie tylko wybitnym malarzem, lecz również, a może już przede wszystkim, ikoną popkultury.