Malarz napisał
Appendix2, Warszawa
do 13 czerwca
____________________________________________
„Nie ma nic odkrywczego w tym, że malarze piszą. Powstają teksty teoretyczne, manifesty, dzienniki. Ciekawe jest jednak to, że piszą również na obrazach, obok lub zamiast” – twierdzą autorzy wystawy „Malarz napisał” w galerii Appendix2. I trzeba się z nimi zgodzić: nie ma nic odkrywczego – i to nie tylko w tym, że malarze piszą teksty teoretyczne, ale też w tym, że piszą po obrazach. Zjawisko jest powszechne i ma nawet swoich mistrzów. Jeden z nich – Paweł Susid – bierze zresztą udział w wystawie. Susid to artysta, który zjadł zęby na malowaniu tekstów. W Appendiksie pisze na obrazie: „niszczenie płótna w XX wieku w sztukach pięknych”. Słowo natychmiast zmienia się w czyn, bo następne prace są przykładami sposobów, na które w XX wieku „niszczono płótno”, od zamalowanego na czarno monochromu po obraz pocięty żyletką w geście Lucio Fontany.
Patronem nowoczesnych „piszących malarzy” jest Rene Magritte, który w 1928 roku namalował obraz przedstawiający fajkę. Przewrotność tego inspirującego dzieła polega na tym, że pod fajką malarz napisał „Ceci n’est pas un pipe” – „To nie jest fajka”. Obraz Magritte to idealny model do studiowania istoty malarskiego przedstawienia, a także niezliczonych paradoksów, które pojawiają się, kiedy malarz umieszcza na obrazie teksty. W tej grze idzie o napięcie między słowem i obrazem, między pojęciem i doświadczeniem, między tym, co wiemy i tym, co widzimy – nie mówiąc już o iskrzeniu między treścią a formą. Nieoczywiste jest nawet, co właściwie robią malarze umieszczający teksty na swoich płótnach: czy po prostu piszą, czy może jednak malują, przedstawiając słowa? Czy malowanym słowom należy wierzyć tak samo jak pisaniu, skoro oglądamy przecież tylko ich przedstawienie? Pisanie na obrazach, które na pierwszy rzut oka może wyglądać na malarską kapitulację, otwiera zupełnie nowe możliwości, zwłaszcza dla miłośników intelektualno-artystycznych gier.
Jak grają uczestnicy wystawy w Appendiksie? Na pewno nie jest to gra va banque. Wystawa jest letnia, a wiele słów rzuca się tu na wiatr. Układane przez weterana Ryszarda Grzyba „teksty napowietrzne” – tabliczki informacyjne, obrazy i efektowne neony – mają w sobie pociągającą filozoficzną lekkość. Jadwiga Sawicka pokazuje instalację – potok słów tryskający bezpośrednio ze ściany – i w dodatku święcący. Na przeplatających się różowych papierowych taśmach powtarzają się bez końca słowa „dojrzała, zmysłowa, nasycona” i „podatna, mięsista, gruba”; pomiędzy tekstami świecą barwne, odpustowe węże świetlne, a całość nazywa się „Materia malarska”. Obok blasków w postaci takich prac jak świecąca instalacja Sawickiej, wystawa ma również swoje cienie, na przykład obrazy Anki Mierzejewskiej. Jeden z nich artystka odwróciła płótnem do ściany; na rewersie pracy napisała sprayem „Don’t send us your art works by: cd, e-mail, photos, mail” – „Nie przysyłaj nam swoich prac: na cd, e-mailem, na fotografii, pocztą”. Tak oto artystka przepowiada własną porażkę, i sama wyklucza się z art worldu, zanim ów art world zdąży sam to zrobić. Oby ta praca nie stała się samospełniającą się przepowiednią.
Po wystawie piszących malarzy można by spodziewać się wysokiego poziomu treściwości; w końcu tym razem wszystko wypisane jest czarno na białym, a nawet kolorowo. Treści jednak jest o wiele mniej niż słów, które oglądamy w Appendiksie. Z tą wystawą jest trochę tak jak z pokazanymi na niej pracami Kamila Kuskowskiego. Artysta namalował obrazy przedstawiające grzbiety książek o malarstwie, od polskiego wydania traktatu Leonarda da Vinci, po encyklopedyczny leksykon. Powstaje w ten sposób malowana biblioteczka. Te książki warto przeczytać, ale nie ma nic do czytania, bo w rzeczywistości to przecież nie książki, a tylko ich obrazy.