"Prowadź swój pług przez kości umarłych"
Olga Tokarczuk
Wydawnictwo Literackie 2009
Ocena: 4/6



Emerytowana (zbyt wcześnie, jak sama twierdzi) nauczycielka Janina Duszejko, narratorka powieści, mieszka w maleńkiej górskiej osadzie w Kotlinie Kłodzkiej, tuż przy czeskiej granicy. Oprócz niej wioska ma jeszcze tylko dwóch stałych mieszkańców, reszta domów bywa odwiedzana jedynie w letnim sezonie przez ludzi z miasta. Duszejko to typ nieco zdziwaczałej społecznicy, inteligentki, której świat jasno dał do zrozumienia, że nie jest już do niczego potrzebna. Swoją energię próbuje więc skierować gdzie indziej - udziela dzieciom z pobliskiej wsi raz w tygodniu lekcji angielskiego, ostrą sudecką zimą troszczy się o opustoszałe domy sąsiadów, pasjonuje się astrologią, a z byłym uczniem, wycofanym policyjnym informatykiem, bawi się wieczorami w przekładanie poezji Williama Blake'a (stąd tytuł książki, cytat z angielskiego metafizyka). A przede wszystkim żyje misją chronienia miejscowej przyrody przez zakusami leśników i myśliwych, którzy uważają ją za nieszkodliwą wariatkę.




Reklama

Tymczasem w okolicy zaczynają ginąć ludzie - fala tajemniczych zgonów zaczyna się od kłusownika zwanego Wielką Stopą, następny jest sam komendant policji, znaleziony w wyschniętej studni z paskudnie rozbitą głową, po nim przyjdą następni… Organy ścigania są bezradne, zaś Janina Duszejko występuje z oryginalną teorią - twierdzi, że ofiary zostały zamordowane przez zwierzęta, pałające żądzą zemsty za zbrodnie myśliwych, i że wszystko to można bez trudu wyczytać z horoskopów.



Olga Tokarczuk napisała błyskotliwy thriller, udowadniając, że sztywna konwencja literatury popularnej w żaden sposób jej nie ogranicza. Autorka umiejętnie myli tropy, sprowadza czytelnika na manowce, buduje atmosferę osobliwej grozy, a sama zagadka kryminalna rozwiązuje się tyleż wdzięcznie, ile nietypowo. Mamy tu też ciepłe, choć pozbawione tanich sentymentów, portrety outsiderów, którzy nie umieli z różnych przyczyn znaleźć sobie miejsca w społeczeństwie. A na deser dostajemy rzecz odważną i szalenie rzadką we współczesnym pisarstwie: przepiękne opisy miejscowej przyrody i pejzażu (pisarka nie musiała daleko odchodzić od domu, by je nakreślić - sama mieszka w sudeckiej wsi).

Reklama

Ale te spostrzeżenia nie wyczerpują sprawy. Szukam w tej powieści drugiego dna, bo zdecydowanie nie chodzi tu tylko o prostą lekturą rozrywkę na jeden wieczór. Okładkowy blurb głosi, że mam przed sobą „thriller moralny”. W sumie to każdy thriller jest moralny, skoro jednak ów termin pojawia się tu explicite, ktoś próbuje zwrócić naszą uwagę wprost na relacje dobra i zła. A nie są one jednoznaczne. „Prowadź swój pług…” to w gruncie rzeczy historia wojny, w której - w wyniku zemsty - giną źli ludzie: myśliwi. A byli źli, bo bestialsko krzywdzili zwierzęta. Krzywdzili zwierzęta, bo im na to pozwolono. A nawet uświęcono ich zbrodnie i uznano je za pożyteczne. Pytanie tylko: kto podejmuje się takiej moralnej oceny sytuacji, podporządkowanej ekologicznej batalii? Narratorka? A może sama autorka?



W paru tekstach, które czytałem o tej książce, komentatorzy sarkają, że naiwnie idealizuje się tu Czechy jako kraj sielski i spokojny. Tymczasem jest to przecież chwyt stylistyczny, zaś jego punkt zaczepienia znajduje się w kluczowej dla powieści scenie, w której dyrektorka szkoły sugeruje niewierzącej Janinie Duszejko, że powinna zjawić się w kościele na uroczystości poświęcenia kaplicy św. Huberta, patrona myśliwych. „Nie jestem katoliczką” - mówi Duszejko. „Nie szkodzi. Wszyscy jesteśmy kulturowymi katolikami, czy nam się to podoba, czy nie. Dlatego proszę przyjść” – odpowiada dyrektorka. W Czechach nie ma „kulturowych katolików”, bo Czesi w ogóle nie za bardzo interesują się religią, poza jednym wyznaniem: kultem świętego spokoju.

Pewnie więc w książce Tokarczuk chodzi w równej mierze o gwałt na przyrodzie i codzienny zwierzęcy Holokaust, co o szczególny system przemocy symbolicznej, w którym, cytując księdza (dość obrzydliwą personę) z powieści, „myśliwi, moi drodzy bracia i siostry, są ambasadorami i wspólnikami Pana Boga w dziele stworzenia, opieki nad zwierzyną, współpracy”.