Życiorys Roberta Gamble’a mógłby być kanwą umoralniającej opowiastki, ilustrującej tezę, że sukces i wielkie pieniądze można osiągnąć, nie rezygnując ze wzniosłych ideałów. Zamiast kontynuować rodzinną tradycję, być biznesmenem i pomnażać majątek, wybrał studiowanie teologii, został pastorem, zajął się działalnością charytatywną i wydawaniem książek, które miały pomagać ludziom. Ryzykując plajtę, zainwestował w kupno licencji do powieści dla dzieci, napisanych przez bezrobotną przyjaciółkę znajomego. Wkrótce znerwicowana autorka, którą była J. K. Rowling, stała się najpopularniejszą współczesną pisarką na świecie. Mieszkający w Poznaniu amerykański duchowny zarobił na Harrym Potterze znacznie więcej niż na akcjach koncernu Procter & Gamble.

"Ten jankeski klecha miał niezwykłego nosa. Harry jeszcze nie był gwiazdorem, Hollywood dopiero przymierzało się do filmu o jego przygodach. Naprawdę trudno było przewidzieć, czy nasze dzieciaki to kupią" - komplementuje odwagę Gamble’a jeden z jego współpracowników.

Rzeczywiście, należące do Roberta Gamble’a poznańskie wydawnictwo Media Rodzina kupiło prawa autorskie do Harry’ego Pottera w 2000 roku, kiedy nastoletni czarodziej był popularny tylko w krajach anglosaskich. To rokowało zyski, ale trudno było przypuszczać, że na niestabilnym rodzimym rynku książki wygeneruje je niewielka oficyna z Wielkopolski. Jak więc to się stało, że Media Rodzina wygrała wyścig o licencję z wydawniczymi potentatami? Analitycy twierdzą, że Gamble kilkakrotnie przebił ofertę. On sam twierdzi, że pieniądze nie odegrały tu większej roli. Podobno agentowi J. K. Rowling zaprotegował poznańskie wydawnictwo znajomy pisarki (niektóre źródła twierdzą, że był nim mieszkający w Szkocji syn Gamble’a). Tak czy owak, dla obu stron wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Media Rodzina poradziło sobie z dystrybucją i promocją. Do dzi rozeszło się około 4 mln egzemplarzy Harry’ego Pottera, co stanowi ponad połowę wszystkich książek sprzedanych w piętnastoletniej historii wydawnictwa. Firmy, jak twierdzi Gamble założonej po to, żeby publikować tytuły oparte na wartościach chrześcijańskich, ale takie, które pomagają żyć także niewierzącym.

Na pierwszy ogień poszła książka Elanie Mazlish i Adele Faber "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły". Niedochodowy na pierwszy rzut oka tytuł okazał się bestsellerem - osiągnął nakład 430 tys. egzemplarzy. Starcie z wolnym rynkiem przegrało inne przedsięwzięcie Gamble’a uruchomione na początku lat 90. w Poznaniu niekomercyjne Radio Obywatelskie, pierwsza stacją typu "talk radio" w Polsce. W 1997 roku Gamble wycofał się z finansowania deficytowej rozgłośni. Kilka lat później zainwestował w jeszcze bardziej szalony projekt, widowisko taneczno-muzyczne "Opentaniec", opowiadające o pradziejach Słowian. Spektakl osnuty na motywach mitu o kwiecie paproci wystawił Teatr Muzyczny w Gdyni. Podobno Gamble wyłożył na realizację milion złotych z własnej kieszeni, co stanowiło połowę budżetu całego przedsięwzięcia.

Zanim zaangażował się we wspieranie rodzimej kultury, organizował kursy angielskiego dla polskich emigrantów w Stanach Zjednoczonych i pomagał przeszczepić do Polski ruch Anonimowych Alkoholików (dostał z to odznaczenie od prezydenta Kwaśniewskiego). Jak mówi, do działania zainspirowała go postawa "Solidarności" oraz ksiądz Jerzy Popiełuszko, którego znał osobiście. Związki Roberta Gamble’a z Polską sięgają czasów głębokiej komuny. Po raz pierwszy odwiedził nasz kraj z wycieczką studentów w 1958 roku. Potem wracał nad Wisłę wielokrotnie. W 1965 roku w Krakowie poznał swoją przyszłą żonę (dziś są po rozwodzie, mają trzydziestokilkuletniego syna). Rok później został pastorem Protestanckiego Kościoła Episkopalnego (jego wyznawcą jest m.in. były prezydent USA George Bush). Był proboszczem (jak sam twierdzi kiepskim) i kapelanem w szpitalach i hospicjach Bostonu. Decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego podjął w wojsku (służył na niszczycielu USS Brownsen), podczas kryzysu politycznego wywołanego budową muru berlińskiego. Pochodzi ze szkocko-irlandzkiej rodziny, która na początku XIX wieku wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. W 1837 roku jego pradziad James Gamble wraz ze swoim szwagrem założył firmę Procter & Gamble, która dziś jest jednym z największych koncernów kosmetycznych na świecie. Jowialny, zawsze uśmiechnięty Robert Gamble (dla przyjaciół Bob) nie wygląda na krezusa. Ubiera się skromnie, po Poznaniu jeździ tramwajem. Uwielbia muzykę country i książki J. K. Rowling.

"Dzieci doskonale wiedzą, że nie da się latać na miotle. Harry Potter to nie czarna magia, lecz magia wyobraźni" - mówi.









Reklama