Oto nastolatek Ergis, szaman in spe, zostaje wykolegowany przez starego oszusta, który chce przejąć szamański interes. Po co? Chyba rozum stracił, świat duchów to przecież nic przyjemnego. Ale trucie idzie mu świetnie, toteż Ergis przenosi się do innych światów, gdzie także można przeżywać przygody. Kossakowska skłaniając się ku konwencji role playing games, kompletuje drużynę, złożoną z wszelkiej maści drapichrustów - jest gadający koń Bębenek (będący w istocie szamańskim bębnem), ożywieniec, pieśniarz i wojownik w jednym, wreszcie pomniejsza córka bóstwa. Maszerują więc razem, kłócą się i oczywiście, muszą uratować świat przed Sforą, tyleż rudą, co złowrogą. Jest to kolor krwi. Nie jedynie.

Standardowość wątków fabularnych jest równoważona przez pewną odkrywczość samego świata - nikt w Polsce nie opisywał chyba takiej scenerii, a autorka nie próbuje nawet dystansować się do własnych fascynacji. To one przydają tej książce nieoczekiwanego piętna autentyzmu. Nie można też zapominać o języku, wyraźnie obecnym, jakże różnym od przeźroczystego wysławiania się polskich fantastów. Jest w nim lekkość opisu, niby słowiański zaśpiew ujęty w żelazne kraby literackiej dyscypliny. Silnie wyczuwalne kobiece ciepło dodatkowo wyróżnia tę opowieść. Nieoczekiwanie pojawia się dramat jak z filmów Terry Gillama - zderzenie świata rozumu i irracjonalności, zagłada magii wobec nowoczesności i techniki. Kossakowska sercem i piórem opowiada się za niewypowiedzianym, świadoma jego nieuchronnej, ale też chwilowej, klęski. Jej oczami oglądamy zmierzch plemiennego świata północy Rosji, który powróci, bo życie przecież jest kołem, a nie procesem walki klas, układów. Niemniej, wraz z ostatnimi stronami, tytułowa Sfora nabiera jeszcze jednego, złowieszczego znaczenia.

Abstrahując od problematyki przewijającej się w książce, jednym z zadań fantastyki jest przenoszenie czytelnika w światy fikcyjne, lecz tak prawdopodobne, żeby w nie uwierzyć. Kossakowska funduje pełny odlot w niezwykłą krainę, o tyle różną od pozostałych fantastycznych neverlandów, że ludziom chciało się w nią wierzyć. Cząstki tej wiary pozostały gdzieś, na Syberii i między kartkami "Rudej Sfory".


Maja Lidia Kossakowska
Ruda Sfora
Fabryka Słów 2007








Reklama