Prawdziwe zapiski Anthony’ego Blunta, historyka sztuki i szpiega na usługach ZSRR, ujawniono dopiero w ubiegłym roku, ćwierć wieku po jego śmierci. Nic dziwnego, że brytyjską Bibliotekę Narodową szturmowały wówczas tłumy – Blunt to bohater jednego z najbardziej elektryzujących skandali politycznych, jakie ojczyzna Jamesa Bonda przeżyła w ubiegłym wieku. A było tak: na początku II wojny światowej NKWD zwerbowało pięciu studentów uniwersytetu Cambridge. Jednym z pierwszych był właśnie Anthony Blunt, z wykształcenia filozof, z przekonań – marksista. Blunt kamuflował się nieźle, za sprawą rodzinnych koneksji miał bowiem dojścia do samej rodziny królewskiej (później pracował m.in. jako ekspert w prywatnej galerii Elżbiety II). Gdy w 1964 roku został zdemaskowany, wiele wskazywało na to, że konszachty z sowieckim imperium ujdą mu na sucho – sprawę zatuszowano. Afera rozpętała się dopiero w późnych latach 70., kiedy do skóry Bluntowi dobrała się Margaret Thatcher.
Biografia tego sowieckiego szpiega to świetny materiał na powieść. Ale wybitny irlandzki pisarz John Banville wcale nie czekał, aż zapiski byłego członka "piątki z Cambridge" zostaną odtajnione. Stworzył ich własną wersję, umiejętnie mieszając prawdę z fikcją. Na kartach powieści Blunt przeistoczył się w Victora Maskella, a jego życiorys stał się kanwą dla literackiego studium przypadku. Banville nie zamierzał zresztą niewolniczo trzymać się faktów. Użył ich tylko w takim stopniu, w jakim były mu potrzebne. Gdzie indziej puścił wodze fantazji, na przykład dodając swojemu bohaterowi irlandzkie pochodzenie.



Wiele książkowych zdarzeń z faktami jednak się zgadza. Starzejący się Victor, cyniczny esteta i dandys, za rządów Thatcher zostaje publicznie skompromitowany. Traci honorowy tytuł szlachecki, znajomi odwracają się od niego, a jego dom szturmują ciekawscy dziennikarze. Jedyną towarzyszką byłego szpiega staje się niejaka panna Vandeleur, która zamierza napisać o nim książkę. Maskell decyduje się na współpracę z pisarką – trochę z nudów, trochę z pobudek narcystycznych, bo – jak sam twierdzi – słuchanie dźwięku własnego głosu sprawia mu wyjątkową przyjemność.
Reklama
Zagłębiamy się więc w chełpliwą opowieść byłego szpiega, pełną niezwykłych zdarzeń, barwnych postaci, nieoczekiwanych zwrotów akcji. "Niedotykalny" to jednak przede wszystkim studium psychologiczne. Maskell zdaje się postacią utkaną z przeciwieństw: przykładny obywatel i outsider odkrywający swoje homoseksualne skłonności, gorliwy marksista i cynik niemający złudzeń co do stalinowskiego reżimu, wielbiciel sztuki i bezwzględny zdrajca. Postać Victora nieustannie nam się wymyka, bo jego spowiedź jest aktem autokreacji. Chcąc go zrozumieć, musimy się przebić przez zasieki ironii i póz, jakie przybiera narrator. A zadanie jest niełatwe – Maskell to wytrawny gracz. Banville zresztą też.
NIEDOTYKALNY | John Banville | przeł. Hanna Pustuła | Znak 2010 | 42,90 PLN