Władysław Strzemiński urodził się w 1893 roku. Z wykształcenia był inżynierem, a w czasie I wojny światowej saperem. To wtedy doszło do wypadku, w wyniku którego stracił nogę i widzenie w jednym oku.

Strzemiński już po rewolucji październikowej włączył się w nurt tworzącej się sztuki awangardowej w Rosji. Trzeba pamiętać, że to była sztuka tworzona przez artystów pochodzących z Rosji, ale którzy tworzyli na zachodzie Europy, głównie w Paryżu. Myślę o Chagallu, o Kandinskim, który przyjechał z Berlina. W tym czasie Rosja była takim tyglem, do którego zjechali wszyscy awangardowi artyści, uważając, że w tym kraju powstanie, co zresztą było podsycane przez rządzących, nowy ład również w sztuce - mówi w rozmowie z dziennik.pl Krzysztof Stanisławski, krytyk sztuki i filmu, kurator, współtwórca wielu zdarzeń filmowych i artystycznych, pisarz.

Reklama

W 1922 r. Strzemiński wraz z poznaną w Moskwie żoną, rzeźbiarką Katarzyną Kobro, przyjechał do Polski. Na początku lat 30. zamieszkali w Łodzi.

Akson Studio / Anna Wloch

Papież awangardy

Reklama

Strzemiński jako osoba, która pracowała i kontaktowała się z największymi twórcami awangardy europejskiej, odegrał zasadniczą rolę dla powstawania nowej sztuki w Polsce.
Organizował grupy artystyczne, co w latach '20 było powszechne w całej Europie. To wtedy powstały "Blok", "Praesens" i "a.r.". Strzemiński był papieżem awangardy w Polsce -
mówi Stanisławski.

Artysta był autorem wielu artykułów i książek, m.in. "Unizm w malarstwie" i "Kompozycja przestrzeni i obliczenia rytmu czasoprzestrzennego" napisanej wraz Kobro. Oboje byli kluczowymi postaciami dla Muzeum Sztuki w Łodzi, ponieważ dzięki ich staraniom powstała Międzynarodowa Kolekcja Sztuki Nowoczesnej grupy "a.r.", która w 1931 roku dała impuls do rozwoju tej najstarszej instytucji kolekcjonującej sztukę współczesną w Europie.

Muzeum Sztuki w Łodzi

Reklama

Jako pierwszy zorganizował w Polsce wystawę konstruktywizmu. Odgrywał rolę pioniera, który zaszczepił na polskim gruncie najbardziej radykalne, awangardowe kierunki.
Jednak największą zasługą Strzemińskiego dla polskiej kultury było stworzenie międzynarodowej kolekcji sztuki współczesnej, która stała się zaczątkiem kolekcji przyszłego Muzeum Sztuki w Łodzi -
opowiada Stanisławski.

Późniejsze Muzeum Sztuki w Łodzi było, po MOMA w Nowym Jorku, drugim muzeum sztuki nowoczesnej na świecie. Strzemiński nie miał żadnej kasy. Miał przede wszystkim kontakty. Miał zaprzyjaźnionych artystów w Paryżu, Berlinie, w całej Europie, z którymi się skontaktował i powiedział: mamy taką fajną inicjatywę, nie mamy pieniędzy na wasze znakomite obrazy, ale możemy się powymieniać. O randze Strzemińskiego świadczy to, że ci wszyscy artyści odpowiadali pozytywnie. To był jakiś cud, który się zdarzył raz - wylicza Stanisławski.

MOMA (Museum of Modern Art) powstała dzięki zakupom bogatych kolekcjonerów, a Muzeum w Łodzi dzięki jednemu, biednemu facetowi bez nogi, który znał i cieszył się szacunkiem bardzo dużej grupy artystów europejskich - dodaje krytyk sztuki.

Akson Studio / Anna Wloch

Malarz, teoretyk sztuki, pedaog

Strzemiński był nie tylko malarzem, ale też teoretykiem sztuki, a swoje teorie wprowadzał w obrazach, ale też spisywał je i drukował w periodykach w całej Europie. Pracował w redakcji wielu pism poświęconych zagadnieniom sztuki najnowszej, był designerem - autorem projektów mebli, wzorów na tkaninie, projektował książki, opracowywał graficznie druki "a.r", w tym również tomiki poezji. Był także autorem bardzo nowatorskiego kształtu czcionki, nazywanej alfabetem Strzemińskiego (wykorzystywanym współcześnie m.in. w logo Łodzi). Strzemiński był też pedagogiem, autorem nowatorskiego w owym czasie programu nauczania, w którym nie gotowe formułki do wyuczenia się na pamięć były istotne, a wiedza, rozwijająca w uczniach i studentach kreatywność.

To był człowiek gigant, wielowymiarowa postać. Był inwalidą, właściwie całe życie poruszał się dzięki temu, że miał szczudło, bo nie miał prawej nogi i lewej ręki w wyniku ran poniesionych w czasie I wojny światowej, to naprawdę był człowiek, który łamał wszelkie możliwe granice - uważa kuratorka Muzeum Sztuki w Łodzi, Anna Saciuk-Gąsowska.

Jej zdaniem próba wcielenia przez Strzemińskiego w życie jego teorii m.in. unizmu, był to niewątpliwie bardzo istotny wkład w rozwój malarstwa nowoczesnego. Podobnie jest z cyklem niezwykle barwnych obrazów tzw. solarystycznych powstałych w latach 1948-49, na których artysta uchwycił powidoki wywołane spojrzeniem na światło.

Powidoki jest to zjawisko zatrzymania obrazu na siatkówce oka. Kiedy patrzymy w światło i zamykamy powieki, pozostaje jakiś obraz. Ten obraz jest takim powidokiem świata rzeczywistego - wyjaśniła ekspertka. - Słyszałam od uczennicy Strzemińskiego, studentki powojennej, że z braku farby i odpowiednich barwników Strzemiński założył coś w rodzaju warsztatu malarza renesansowego, czyli sam sobie ucierał farby, żeby uzyskać odpowiednie kolory - dodała.

Po wojnie Strzemiński został wykładowcą w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, której był współzałożycielem (dziś ASP jego imienia). Zaprojektował Salę Neoplastyczną w nowym budynku Muzeum i przekazał mu swoje prace. W tym czasie rozpadło się jego małżeństwo z Katarzyną Kobro (artystka, chora na nowotwór, zmarła w osamotnieniu w 1951 r.)

Niepokorny

Choć artysta starał się pogodzić awangardę z wprowadzaną przez komunistyczne władze doktryną socrealizmu, tworząc realistyczne przedstawienia, nie chciał poddać się naciskom. Pod zarzutem nieprzestrzegania zasad socrealizmu na początku 1950 r. Strzemiński został zwolniony z uczelni ze skutkiem natychmiastowym przez Włodzimierza Sokorskiego - ówczesnego wiceministra, a późniejszego ministra kultury i sztuki. Sokorski był jednym z głównych promotorów realizmu socjalistycznego w polskiej sztuce.

Od tej pory ciężko mu było znaleźć zatrudnienie - opowiadała kurator. Artysta imał się bardzo różnych prac m.in. malował okolicznościowe obrazy, tworzył projekty plakatów ze swoimi byłymi studentami, a nawet projektował dekoracje sklepowe. - Tutaj ogromną pomoc miał właśnie ze strony swoich wychowanków - podkreśliła Saciuk-Gąsowska.

Jednak jeszcze za jego życia wydano polecenie, żeby zamalować jego Salę Neoplastyczną w MS i zdjąć ze ścian współtworzoną przez niego Międzynarodową Kolekcję Sztuki Nowoczesnej grupy „a.r.”. Również za życia Strzemińskiego zniszczono płaskorzeźbę jego autorstwa w jednej z łódzkich kawiarni. - Tę płaskorzeźbę własnoręcznie zbijali jego koledzy akademicy - dodała.

Strzemiński zmarł na gruźlicę 26 grudnia 1952 r. Już w szpitalu, przy pomocy grupy swoich byłych studentów, opracowywał słynną "Teorię widzenia". Zakłada ona że nasze rozumienie sztuki nieustannie ewoluuje; zmienia się sposób, w jaki ją odbieramy, a decydujący wpływ na to mają warunki zewnętrzne, m.in. doświadczenie historyczne, podłoże kulturowe i społeczne. Artysta został pochowany na łódzkim Starym Cmentarzu.

Myślę, że był zbyt mądry i trzeba go było „ukrócić”. To była bardzo ważna postać, o ogromnej wiedzy, o szerokich horyzontach, człowiek niewątpliwie myślący. A myślenie nie jest właściwe, kiedy chodzi o posłuszeństwo. Sądzę więc, że ta niechęć komunistycznej władzy wynikała z tego, że próbował własnymi metodami, w sposób kreatywny, twórczy kształcić studentów - dodała Saciuk-Gąsowska.

Łódzkie Muzeum Sztuki posiada największy zbiór dzieł Strzemińskiego: obrazy, rysunki, grafiki, rzeźby, projekty mebli i tkanin. - Były to królewskie dary faceta, który umarł na gruźlicę i z głodu - podkreśla Krzysztof Stanisławski.

Opowiadające o Strzemińskim "Powidoki", ostatni film Wajdy, jest polskim kandydatem do Oscara w kategorii obraz nieanglojęzyczny.

Film zadebiutował na Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności i pozytywnymi recenzjami krytyków. Prezentowany był także na pokazie specjalnym na Festiwalu Filmowym w Gdyni, a w kolejnych miesiącach pokazywany ma być także na wielu zagranicznych festiwalach. "Powidoki" wejdą na ekrany polskich kin 13 stycznia 2017 r.