"Wszystko wskazuje, że nie" - odparł na pytanie, czy "Dama" pojedzie do Berlina. "Trafi do Londynu, bo ta wystawa nie budziła negatywnych emocji, a jeśli budziła to minimalne" - powiedział we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia".

Reklama

W poniedziałek generalny konserwator zabytków podtrzymał swą decyzję, w której nie wyraził zgody na wyjazd "Damy z gronostajem" na wystawę do Berlina - poinformował PAP Maciej Babczyński, rzecznik ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Obraz od maja zeszłego roku był pokazywany na Zamku Królewskim w Warszawie na wystawie, która została zamknięta 14 lutego. Zgodnie z umową zawartą między Muzeum Narodowym w Krakowie, Zamkiem Królewskim i właścicielem dzieła Fundacją Książąt Czartoryskich "Dama z gronostajem" powinna wrócić do Krakowa do końca lutego. Ale Fundacja Czartoryskich uzależniła powrót dzieła od tego, czy otrzyma zgodę na jego wypożyczenie do Berlina, gdzie od sierpnia do listopada 2011 planowana jest prezentacja portretu renesansowego.

Zdrojewski wyjaśnił, że bardzo mu zależy dwóch sprawach. "Po pierwsze, jeżeli ma podróżować - to rzadko, a po drugie na stałe ma pozostawać w Krakowie" i - jak się wyraził - "jesteśmy bliscy takiego porozumienia, (...) ale potrzebna jest "trochę lepsza atmosfera, trochę więcej zrozumienia i trochę więcej tolerancji dla obu stron tego konfliktu czy nieporozumienia".

Zdrojewski odniósł się też do zarzutów przedstawicieli filmowców, że kompromitacją jest promowanie Polski poprzez niemiecki film "Mania. Die Geschichte einer Zigarettenarbeiterin", czyli "Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów". Gwiazdą niemieckiego filmu jest słynna aktorka Pola Negri. Obraz, który miał premierę 8 listopada 1918 roku, ma promować polską prezydencję w 10 miastach świata. "Taki sposób promowania Polski raczej nas ośmiesza niż promuje" - uważa reżyser Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Pod listem do ministra kultury podpisali się m.in. dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz i reżyser Krzysztof Zanussi - informuje Presserwis.



"To nieprawda (że to kompromitacja - PAP). Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z międzynarodową koprodukcją. Polska będzie pokazywała postęp w dziedzinie technik, które są związane z ratowaniem polskiego filmu niemego okresu międzywojennego, ale także filmu udźwiękowionego. Środki finansowe na to przekazała Unia Europejska i są to poważne środki finansowe. Postęp przy ratowaniu tych filmów jest duży" - powiedział minister.

Według Zdrojewskiego, "pomysły, które są na granicy pewnego ryzyka mogą budować pewne zainteresowanie dla tego, co u nas się dzieje i budować także pewne kontakty, które będą służyć polskiemu filmowi także później".

"Potraktujmy to jako inwestycję, zwłaszcza że oprawę do tego tworzą polscy artyści - kompozytorzy, muzycy i realizatorzy. Nie przeceniałbym znaczenia takiego przedsięwzięcia, ale też daleki byłbym od tego, aby go postponować" - wyjaśnił minister kultury dodając jednak, że "jak pojawia się krytyka to warto zwrócić na nią uwagę. Być może w tej promocji potrzebna jest jakaś korekta. Sprawdzę" - zadeklarował.