Wystawa "Siła fantazji", otwarta w piątek, stanowi jeden z punktów programu kulturalnego polskiej prezydencji 2011 roku. "Financial Times" uznał ją za "pokaz światowej klasy".
Kuratorzy ekspozycji zestawili dzieła twórców, którzy działalność artystyczną rozpoczynali już po 1989 roku, z ich poprzednikami z dwudziestolecia międzywojennego, jak Witkacy i Bruno Schulz, oraz mistrzami lat powojennych, jak Tadeusz Kantor czy Magdalena Abakanowicz. Wyznaczają oni "bieguny naprzeciwległe", o których w "Financial Times" pisze znawczyni sztuki Jackie Wullschlager, omawiając równocześnie wystawy indywidualne Wilhelma Sasnala i Jakuba Juliana Ziółkowskiego w Londynie.
W brukselskim Pałacu Sztuk Pięknych, zbudowanym w 1928 roku według projektu słynnego belgijskiego architekta i projektanta Victora Horty, poświęcono po jednej sali tym dwóm "najbardziej porywającym młodym malarzom", jak nazywa ich Wullschlager. Wymienia też dalsze nazwiska, Althamera i "konceptualistów wagi ciężkiej" - Bałki i Sosnowskiej, dodając: "Wszyscy są Polakami, chociaż ta wystawa to pokaz światowej klasy". Sam długi artykuł poświęcony współczesnej sztuce polskiej Wullschlager zatytułowała "Poles apart".
Autorka przypomina, że na to "wyjątkowe pokolenie" oddziałały określone warunki historyczne, sprawiając, że artyści ci "podejrzliwie patrzą na wszystkie systemy, a łączy ich niezachwiane zaangażowanie w rzeczywistość, którego jądrem jest poczucie absurdu". W tym kontekście przytacza procesję manekinów naturalnej wielkości, wymalowanych srebrnym sprejem, stworzonych przez Althamera z pomocą sąsiadów z Bródna. "Proste transformacje dokonane przez Althamera - tułów z kosza na śmieci i nogi z rur kanalizacyjnych; zardzewiały szkielet z bębnem pralki w miejsce głowy, niosący srebrną brzozową różdżkę - nadają temu asamblażowi zniszczonych postaci posmak procesji mitologicznej, podróży poprzez życie" - ocenia autorka.
Przypominając o odrodzeniu tożsamości narodowych na globalnej scenie artystycznej naszych czasów, Wullschlager wskazuje, że polski fenomen, wpisując się w ten nurt, zachowuje swoją unikatowość. "Artyści tu mają wyostrzoną tego świadomość", a stałym elementem artystycznego odtwarzania historii stają się "ironia i nostalgia", którą dostrzega w głośnych fotogramach Piotra Uklańskiego "Solidarność" z udziałem 30 tys. statystów ubranych na biało-czerwono, tworzących logo związku zawodowego.
Natomiast w spokojnej, monochromatycznej instalacji "D.O.M." Roberta Kuśmirowskiego z kartonu, drewna i polistyrenu, szary małomiasteczkowy cmentarz staje się "iluzjonistyczną grą w kulturze nieufności do wizerunku i manipulacji".
Według Wullschlager, oddanie Sasnalowi osobnej sali przez BOZAR "potwierdza, że jest on przedstawicielem europejskiego malarstwa historycznego w intelektualnej tradycji Gerharda Richtera i Luca Tuymansa". Belgijski malarz Tuymans uważany jest za jednego z najsilniej obecnie oddziaływujących na świecie artystów, a Niemiec Richter, nazywany Picassem XXI wieku, uznawany jest za jednego z najwybitniejszych żyjących artystów na świecie.
W Londynie w tym tygodniu rozpoczyna się festiwal sztuki polskiej "I, culture" (Ja, kultura). W jego ramach w galerii Sadie Coles do 27 sierpnia prezentowana jest wystawa Sasnala.
Na szczególną uwagę zdaniem recenzentki "FT" zasługują płótna "w socrealistycznym stylu, ukazujące kamienne wizerunki Madonny z dzieciątkiem". Zdaniem Wullschlager niosą one podteksty "polityczne i religijne", odwołując się "do zmierzchu komunistycznych ikon, kompromisów macierzyństwa, silnej więzi Polski z katolicyzmem".
Z kolei w londyńskiej galerii Parasol Unit trwa wyśmienita - zdaniem recenzentki - wystawa "In Utero" Ziółkowskiego. W Ziółkowskim autorka dostrzega "znaczącego spadkobiercę surrealizmu w wieku neuronauk i biotechnologii".
A wczoraj pisali ze w Polsce jest totalitaryzm, zacofanie i terror polityczny. Nie wspone o korupcji, zlodziejstwie i mafijnych porachunkach i o braku dekomunizacji. Polska to rynsztok polityczny i gospodarczy.
Aby uzyskać poprawę, trzeba się uderzyć w pierś, zrobić rachunek sumienia i żałować za grzechy - jak mawia ksiądz proboszcz i pewnie coś w tym jest.
Tysiąc pięćset lat temu wypędziliśmy głupich germańskich dzikusów daleko za Odrę na zachód. W tym samym czasie ich kuzyni Ostrogoci zostali wypędzeni z Rzymu (chociaż te brudasy zdążyły przedtem rozwalić akwedukty), a inni ich kuzyni Wandalowie zostali wyparci z Kartaginy w północnej Afryce.
Wiemy, że nie wszyscy oni przez ten czas nauczyli się rozumu. Ale muszą się pogodzić z tym, że nie powrócą na te tereny do końca świata.
Myśmy się już przekonali, co to jest warte, teraz kolej na UE.
Kto chce, niech sam sprawdzi.
Tyle tylko, że recenzenci nie wiedzą, że to tak samo dobre, bo im nikt nie powiedział
i nikt nie zapłaci za dobrą recenzję.
dla PiS sztuką są krzyże: krzyż smoleński, krzyż harcerski, krzyż coś tam coś tam...
kamienie, trupy, groby, układy, miesięcznice, wiece, pochody pochodnie i po xuj to komu ???
A może by tak przestać ćpać i chlać i zyskać aprobatę normalnego odbiorcy, nie tylko jakiejś nawiedzonej "znawczyni" sztuki?
A może ta znawczynia sztuki też na prochach?
Najwyraźniej tak!