Nie wyszły u nas w całości tak fundamentalne pozycje alomodovarologiczne, jak "Post-Franco, Postmodern" Kathleen Vernon i Barbary Morris, znakomity zbiór esejów "Almodóvar on Almodóvar" ani też najpopularniejsza hiszpańska monografia Nurii Vidal. Tym większa więc zasługa mieszkającej od lat w Wielkiej Brytanii Ewy Mazierskiej, która swoją pierwszą od kilku lat napisaną po polsku książką nie tylko uzupełnia istotny brak w rodzimym piśmiennictwie filmowym, ale wnosi też własną cegiełkę do światowej refleksji poświęconej Almodóvarowi. Czyni to przy tym z pozycji kogoś, kto twórczość Almodóvara nie tylko bada, ale kogoś, kto jego kino po prostu kocha. I to w jej książce się czuje.

Reklama

Mazierska nie zamyka swego bohatera w getcie stricte filmoznawczych rozbiorów i analiz. Wychodzi z roli historyka kina, by przyjrzeć się kulturowym kontekstom i politycznym uwarunkowaniom, z których wyrasta twórczość Almodóvara. Dlatego znajdziemy tutaj (znakomity zresztą) rozdział poświęcony powinowactwom "Bunuela w stylu punk" i movidy - ruchu artystycznego, którego był nieformalnym liderem z kulturą punkową. Stąd tak wiele miejsca autorka poświęca niejednoznacznemu, jak się okazuje, stosunkowi Almodóvara do polityki, a w szczególności wizerunku reżimu frankistowskiego w jego filmach.

Mazierska traktuje twórczość Almodóvara jako spełnienie idei dzieła totalnego. Czyta jego filmy jak jedną wielką barokowo-postmodernistyczną księgę życiowych rozkoszy, z której wybiera te, które jej osobiście sprawiają najwięcej radości. I przez ten pryzmat barwnego filmowego świata i galerii ekscentrycznych postaci analizuje inspiracje mistrza z La Manchy. Przygląda się uprawianej przez niego poetyce kampu, kwestiom seksualności, płciowej tożsamości oraz dezynwolturze w traktowaniu przezeń filmowych gatunków.

To zatem dzieło w pełni autorskie, próba oryginalnego, nieograniczonego do jednej perspektywy spojrzenia na twórczość Almodóvara, a zarazem rzetelny raport ze stanu badań. I choć momentami popada Mazierska, chyba niepotrzebnie, w zbyt ścisły akademizm, wikłając się w skomplikowane i wciąż nierozstrzygnięte przez współczesną humanistykę dyskursy na temat teorii postmodernizmu czy ewolucji badawczej pojęcia intertekstualności, to udaje się jej przy tym uniknąć hermetyczności, która często odstrasza od sięgnięcia po tego typu pozycje.

Reklama

Po tę książkę można sięgnąć bez lęku, bo czyta się ją zaskakująco lekko i przyjemnie. Nie jest to na pewno monografia wyczerpująca wszystkie konteksty twórczości Almodóvara. Mazierska rzadko zamyka swoje rozważania zamkniętymi, kategorycznymi konkluzjami. Owszem, stawia tezy, buduje własne interpretacje, ale umieszcza je w perspektywie otwartej dyskusji, dopuszcza interpretacyjny wielogłos, zadaje pytania, na które umożliwia różne odpowiedzi. Jej książka pokazuje Almodóvara jako typowego postmodernistę postrzegającego świat przez obiektyw (nie tylko własnej) kamery filmowej i pryzmat ekranu telewizyjnego. Postmodernistę, który wyrwał się z szufladki skandalisty i stał się klasykiem.

I choć może brak tej książce odrobiny postmodernistycznego szaleństwa, choć autorka wciąż obraca się wokół pojęć w kontekście twórczości Almodóvara już wielokrotnie przywoływanych i także przez polskich filmoznawców opisywanych, to ma tę zaletę, że zmusza do myślenia i własnych odczytań. Po przeczytaniu tej książki natychmiast ma się ochotę znów obejrzeć "Matadora", "Kobiety na granicy załamania nerwowego", "Wszystko o mojej matce". Almodóvara można albo kochać, albo nienawidzić. Obojętnym pozostać nie sposób. Monografii Almodóvara napisanej z obojętnych pozycji czytać by się chyba nie dało.

"Słoneczne kino Pedra Almodóvara"
Ewa Mazierska
wyd. Słowo/Obraz/Terytoria 2007