Wznowienie tomiku wierszy Wisławy Szymborskiej „Zielnik” oraz bestsellerowego albumu „Beksiński 1” trafiły właśnie do księgarń. Publikacje wydrukowano w Hongkongu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że oba tytuły to edytorskie majstersztyki. „Zielnik” jest bibliofilską edycją głośnego zbiorku poezji naszej noblistki, zaś „Beksiński 1” zawiera reprodukcje obrazów słynnego malarza. "O wyborze drukarni z Hongkongu zadecydowała jakość oferowanych usług" - mówi Bogdan Szymanik, dyrektor oficyny Bosz, która wydała Szymborską i Beksińskiego.
Szymanik na tym nie poprzestał. Wydrukował u Chińczyków m.in. serię albumów z eksponatami Muzeum Narodowego w Krakowie oraz zawierający artystyczne, czarno-białe, trudne do poligraficznej reprodukcji, fotografie Wacława Wantucha „Akt”.
Zmienia się tylko alfabet
Z usług drukarzy z Singapuru skorzystał Andrzej Nowakowski, szef oficyny Universitas, która opublikowała niedawno albumowe wydanie pracy „Geje i lesbijki. Życie i kultura”. "Nikt w Polsce ani w Europie za te pieniądze nie wydrukowałby tej książki na tak wysokim poziomie edytorskim" - dodaje.
Oba przypadki ilustrują globalny trend. Od lat w Chinach drukują swoje książki tacy giganci luksusowych publikacji, jak angielskie Thames & Hudson czy niemiecki Taschen. Doszło do tego, że zachodni wydawcy sprzedają prawa do swoich tytułów w różnych krajach, ale cały nakład objęty umową drukują w Azji.
W ChRL lub Singapurze przygotowywany jest też ten sam layout dla wszystkich egzemplarzy, zmianie ulega tyko alfabet. Tak było w przypadku „Gejów i lesbijek” oraz „Zmysłu porządku” Ernsta Gombricha, które Universitas opublikował we współpracy z brytyjską oficyną Phaidon Press. "Ten system nie tylko obniża koszty, ale daje właścicielowi praw pełną kontrolę nad finalnym efektem pracy nad każdym z obcojęzycznych wydań" - mówi Nowakowski.
60 tysięcy drukarni
Przemysł poligraficzny ChRL przeżywa gwałtowny rozwój. Według prognoz rządowych w tym roku ma wytworzyć produkty drukowane o łącznej wartości 42,5 mld euro. W Państwie Środka istnieje ponad 60 tys. drukarni, w których pracuje ok. 3,5 mln osób. Oprócz taniej siły roboczej motorem rozwoju chińskiego drukarstwa jest rozkwit innych gałęzi przemysłu, zwłaszcza elektronicznego, rtv i agd. Zachodni inwestorzy, przenosząc produkcję do Chin, wymogli, żeby na miejscu drukowane były także instrukcje obsługi, materiały reklamowe oraz opakowania. Chińczycy musieli więc zainwestować w maszyny i fachowców z najwyższej półki.