Ten edytorski pośpiech nie dziwi nikogo, kto kupuje książki, zarówno w internecie, jak i w tradycyjnych księgarniach. Powieści Stiega Larssona sprzedają się u nas jak świeże bułeczki. Opublikowany przez oficynę Czarna Owca tryptyk szwedzkiego pisarza rozszedł się u nas w prawie 500 tys. egzemplarzy.
Największym przebojem jest pierwsza część, „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”, którą kupiło 185 tysięcy Polaków. Dwie kolejne „Dziewczyna, która igrała z ogniem” oraz „Zamek z piasku, który runął” znalazły po 131 tysięcy nabywców.
W internetowej księgarni Merlin.pl kryminały szwedzkiego pisarza okupują miejsca w pierwszej piętnastce najlepiej sprzedających się tytułów, mimo że od ich polskich premier upłynęło sporo czasu. To ewenement, bo nasz rynek książki opiera się głównie na nowościach i tytuły utrzymują się na szczycie najwyżej kilka miesięcy.
Twórczości Stiega Larssona ta zasada nie dotyczy. „Mężczyźni” mieli premierę w listopadzie 2008 roku, „Dziewczyna” w maju, zaś „Zamek” w październiku ubiegłego roku, a mimo to ich sprzedaż rośnie. Co miesiąc rozchodzi się dziesięć tysięcy egzemplarzy każdego tomu.
Rekordowe zainteresowanie towarzyszy też powieściom Larssona w wersji do słuchania. Audiobook „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” sprzedał się w liczbie siedmiu tysięcy sztuk, co sytuuje go w gronie największych bestsellerów w dziejach tego segmentu rynku księgarskiego.
Nic więc dziwnego, że Świat Książki idzie za ciosem i spodziewając się dużego popytu, publikuje biografię Larssona od razu w 13-tysięcznym nakładzie. Dla porównania, wydana przez tę oficynę książka o nobliście Gabrielu Garcii Marquezie sprzedała się w 7 tysiącach sztuk.
Ale wydawcy liczą na więcej, bo prawa do adaptacji trzech powieści słynnego Skandynawa kupiła wytwórnia Sony Pictures. W przyszłym roku w kinach pojawić się ma ekranizacja pierwszej części trylogii „Millennium” zatytułowana „The Girl with the Dragon Tatoo”. Główną postać, rozwiązującego kryminalne zagadki dziennikarza Mikaela Blomkvista, zagra odtwórca ostatniego Bonda Daniel Craig. Ale Larssomania opanowała Stany Zjednoczone już teraz. Amerykanie kupili sześć milionów egzemplarzy książek tego autora.
Po premierze wysokobudżetowej holywoodzkiej superprodukcji popularność dorobku szwedzkiego antyfaszysty, który zmarł w 2004 roku w wieku 50 lat, przed wydaniem powieściowego tryptyku, oraz dochody jego wydawców wzrosną jeszcze bardziej.
@ Marta, Szanowna Pani, zachowajmy jakieś proporcje, trudna lektura to np, Sto lat samotności. Cykl Larssona to literatura popularna. Wypowiadam się jedynie o pierwszej części, na pozostałe szkoda mi czasu. Książka ma chaotyczną fabułę, opartą na bezsensownych założeniach, portrety psychologiczne postaci są po prostu żałosne (zgroza, zgroza nad wszelkie pojęcie...)zagadka kryminalna jest w pełni rozwiązana już w połowie, przez resztę czasu pozostaje nam zastanawiać się, kiedy to się wreszcie skończy. Przypuszczam, że oryginał musiał być napisany naprawdę dobrym językiem, w przeciwnym razie trudno znaleźć wytłumaczenie popularności owego dzieła.
Jest taki dobry test kryminału: czy gdybyś zgubił książkę w połowie, szukałbyś drugiego egzemplarza, żeby dokończyć? W wypadku Larssona ja bym nie szukał.
@P77 - nie, zdecydowanie NIE warto.
Orginal wcale nie jest napisany dobrym jezykiem, bardzo proste zdania i jak dla mnie infantylne, nie moglam sie zmusic do przeczytania 50 stron...
Pozdrowienia dla wszystkich!
Wyjeżdżając na urlop zostawiłem przygotowane książki w domu, a skoro słyszałem dobre opinie o trylogii to gdy wpadła mi w ręce zacząłem czytać.
Dobrnąłem do końcówki drugiego tomu i na kilkadziesiąt stron przed końcem (Ci co przeczytali mogą się domyśleć kiedy) odłożyłem książkę bo urlop mi się kończył a "poziom powieści" daleko przekroczył moją tolerancję..
Czytam naprawdę dużo i bardzo różnych książek - zależnie od nastroju. Większość wspomnianych tu pozycje przynajmniej "rozgrzebałem" (Mankel), "Stu lat samotności" lepiej tu nie mieszać to "zupełnie inna bajka" i zupełnie inny typ rozrywki. Więc nawet na przykład się nie bardzo nadaje - równie dobrze można by porównywać do Lema, Viana czy Hemingway'a.
Bardziej na miejscu wydaje mi się porównanie do zwykłych czytadełek (nich mi autorzy wybaczą ale nie pamiętam nazwisk ale to było takie wakacyjne czytanie) gdzie akcja jest bardziej spójna a postacie bardziej krwiste.
Napisałem swojego pierwszego posta bo zdumiewa mnie powstawanie takich fenomenów.
Podobnym cudem (i kto wie czy to nie również przez "grubość") był dla mnie Harry Potter, tam też o dziwo dorośli zaczytywali się powieścią dla dzieci.
@ups - "The Girl With The Dragon Tatoo" (ponad dwie godziny życia, których nikt mi nie odda...) to część pierwsza,drugą będzie "The Girl Who Played With The Fire".
To tytuł drugiej części... poprawcie to bo wstyd!
naprawdę inteligentni ludzie to czytają Palikota, co za głębia intelektu. A kto nie rozumie ten głąb.
Głupoty dotyczące technikaliów, mizerna akcja, do bólu papierowe postacie, nachalna polityczna poprawność, a przy okazji 20% treści to opisy zakupów łącznie z "produkt placementem"...
Kto coś takiego czyta???
A nawet większość amerykańskich twórców wakacyjnych sensacyjek i kryminałków...
O intelekcie wypowiadał się nie będę...