Dla czytelnika wychowanego na reportażach takich mistrzów, jak Ryszard Kapuściński czy Jacek Hugo-Bader, książka Dimbleby'a będzie sprzeniewierzeniem podstawowych założeń tego gatunku.

Hugo-Bader maluje obraz rosyjskiego społeczeństwa na przykładach jednostek. Spotyka ludzi, rozmawia z nimi, nie ocenia, nie analizuje, przedstawia ich losy czyniąc ich jednostkowymi bohaterami swojego reportażu. Tymczasem Dimbleby’a spotkania z ludźmi są krótkie i powierzchowne. Brytyjczyk podchodzi do swoich rozmówców z uprzedzeniem. Niekiedy nawet ma się wrażenie, że traktuje napotykanych podczas swojej podróży Rosjan niejako z wyższej pozycji przybysza z bardziej cywilizowanego kraju.

Reklama

Dimbleby często podkreśla, że miedzy nim a spotykanymi Rosjanami są wyraźne granice kulturowe, estetyczne i życiowe. Ale czy rzetelny reportażysta nie powinien próbować ich pokonać, by dotrzeć do sedna i odkryć „serce kraju i narodu” o którym wspomina już w samym tytule swojego dzieła?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że autor pojechał w podróż z już ugruntowaną opinią na temat Rosji i jej mieszkańców i przejechane tysiące kilometrów oraz setki odbytych rozmów nie zmieniły jego zdania. Dimbleby rozpoczął podróż z założeniem, że Rosji bliżej do nazistowskich Niemiec niż demokratycznych krajów Europy Zachodniej i w trakcie swojej wyprawy szukał potwierdzeń swojej tezy.

Dimbleby wielokrotnie zadawał Rosjanom pytania dotyczące granic wolości i sensu demokracji. Spotykając się z poglądami innymi od tych, które sam wyznaje, był nieusatysfakcjonowany, często wręcz zniesmaczony, czego nie ukrywał przed czytelnikiem. A gdzie tolerancja dla innego spojrzenia na rzeczywistość? Gdzie akceptacja drugiego człowieka wraz z jego odmienną mentalnością wynikającą przecież z całej masy uwarunkowań historycznych, geograficznych i kulturowych? W tym przypadku autor zdaje się zupełnie ignorować te kwestie w imię walki o jedyny słuszny jego zdaniem pogląd na rzeczywistość.

Reportaż Dimbleby'a nie jest jednak pozbawiony zalet. Jego wartością jest duża ilość faktów i danych historycznych wzbogacających relacje dziennikarza. Autor przytacza wiele wydarzenia z przeszłości Rosji, kreśli sylwetki największych rosyjskich pisarz i przedstawia wiele niewygodnych faktów, które z pewnością stanowią o dużej wartości poznawczej jego książki.

Początkowo można uznać także, że zaletą tego reportażu jest różnorodność miejsc, jakie odwiedza autor. W trakcie swojej podróży przejechał z Murmańska do Władywostoku zatrzymując się zarówno w niewielkich osadach, mniejszych miejscowościach jak i dużych miastach. Szkoda tylko, że zdecydowana większość z nich budzi w autorze przygnębienie i politowanie nad rosyjskim narodem.

Reklama

Trudno znaleźć także uzasadnienie dla wtrącanych co jakiś czas faktów z życia prywatnego autora. Informacja o śmierci jego kochanki, rozstanie z żoną, problemy z depresją, nowa miłość i narodziny dziecka, to zapewne ważne momenty w życiu dziennikarza, nie wpływają one jednak na podniesienie wartości samego reportażu i nie mają wiele wspólnego z tematem książki. W rezultacie jedynie rozpraszają, a niekiedy tworzą wrażenie, jakby to sam Dimbleby był nie tylko autorem, ale i głównym bohaterem swojej ksiązki.

Obraz Rosji malowany przez Dimbleby’a jest smutny, przygnębiający, pozbawiony perspektyw na lepszą przyszłość. Większość krajobrazów największego państwa świata nie budzi w autorze zachwytu, spotykani ludzie są mało ciekawi, a ich głównym grzechem jest to, że inaczej niż odwiedzający ich ojczyznę Brytyjczyk patrzą na swój kraj i otaczającą ich rzeczywistość.

Być może lektura poświęconych Rosji reportaży Kapuścińskiego i Hugo-Badera zbyt wysoko postawiła poprzeczkę. Jonathan Dimbleby niestety nawet się do niej nie zbliżył.

Książka „Rosja. Podróż do serca kraju i narodu” ukazała się w Polsce nakładem Zysk i S-ka Wydawnictwo.

Shutterstock