Taki prawomocny wyrok z pozwu wdowy po zmarłym w 2000 r. Szpilmanie Haliny Grzecznarowskiej-Szpilman oraz ich syna Andrzeja wydał w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Można od niego jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, ale nie wstrzymuje to nakazu wykonania wyroku.

Reklama

SA nakazał też usunięcie cytatów Gran z kilku stron książki, dotyczących tego zarzutu wobec Szpilmana, z ewentualnych jej kolejnych wydań. SA uwzględnił w dużej części apelację powodów od oddalającego ich pozew wyroku sądu I instancji z 2013 r. Osią sporu jest konflikt dwóch wartości: swobody twórczej pisarza oraz ochrony dóbr osobistych rodziny opisywanej postaci - wcześniej sądy przyznawały prymat pierwszej wartości.

W książce z 2010 r. pt. "Oskarżona Wiera Gran" Tuszyńska opisała skomplikowane losy tej piosenkarki, która w czasie II wojny światowej występowała w warszawskim getcie w kawiarni "Sztuka", gdzie grywał i Szpilman. Po wojnie oskarżano ją o współpracę z gestapo; potem wyjechała z Polski. W książce znalazły się słowa Gran (zmarłej w 2007 r. we Francji), że Szpilman był w getcie policjantem, który miał uczestniczyć w doprowadzaniu Żydów na Umschlagplatz, skąd Niemcy wywozili ich do obozu zagłady w Treblince.

Powodowie uznali, że książka naruszyła ich dobra osobiste w postaci prawa do kultu po zmarłym. W pozwie żądali, by sąd nakazał pozwanym przeprosiny w kilku mediach i na stronie internetowej wydawnictwa. Innym żądaniem pozwu było usunięcie określonych stron z ewentualnych kolejnych wydań książki. Powodowie chcieli też, by na czas procesu sąd zakazał rozpowszechniania książki (co sąd oddalił). Dodawali, że w spisach policjantów z getta nie ma Szpilmana, a książka prezentuje całościowo negatywny obraz Szpilmana (jakoby np. miał w getcie nie pomóc głodującemu bratu).

Pozwani dowodzili, że nie doszło do naruszenia dóbr powodów, gdyż autorka przytaczała wierne cytaty Gran; podkreślała też, że nikt nigdy nie potwierdził jej zarzutów wobec Szpilmana; ponadto nie ukrywała choroby i stanu psychicznego swej rozmówczyni. Zwracali uwagę, że rodzina na etapie pisania książki miała możliwość odniesienia się do jej treści. Tuszyńska mówiła, że nie może powiedzieć, ani czy Szpilman był policjantem, ani czy nim nie był. Podkreślała, że w swych pamiętnikach Szpilman "wyciął" Gran ze swego wojennego losu, bo nie napisał, kto śpiewał w getcie jego popularną piosenkę.

Proces wieloetapowy

Reklama

W 2013 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew, uznając, że pisząc czyjąś biografię, pisarz ma prawo przytaczać różne opinie. Sędzia Bożena Lasota podkreślała, że gdyby przyjąć argumentację powodów, nie dałoby się napisać biografii osoby zmarłej tak, aby nikogo nie urazić - "chyba że miałaby to być laurka". SO dodał, że Tuszyńska wyrażała wątpliwości wobec słów Gran, a materiał zebrała starannie. Sąd uznał też, że Tuszyńska miała prawo cytować dokument IPN, z którego wynika, że gdy Szpilman starał się w PRL o paszport, powiedział SB, że Gran współpracowała z gestapo.

W 2014 r. SA oddalił apelację powodów. SA podkreślił, że przy konflikcie swobody twórczej pisarza oraz ochrony dóbr osobistych opisywanej postaci pierwszeństwo ma swoboda wypowiedzi. Według SA książka jest bardziej literacka niż historyczna i dlatego nie poddaje się ocenie w kategoriach prawda-fałsz. SA uznał, że doszło do naruszenia prawa do dobrej pamięci po zmarłym, ale naruszenie to nie było bezprawne. Jak mówił sędzia SA Jacek Sadomski, autorka "nie przedstawiła prawdy Gran jako prawdy".

W lutym br. SN na wniosek powodów zwrócił sprawę do SA.

Przeprosiny

W piątek SA uznał, że pozwani mają przeprosić powodów za naruszenie ich prawa do dobrej pamięci po zmarłym cytatami słów Gran, m.in., że widziała w getcie, jak Szpilman w czapce policjanta podczas akcji żydowskiej policji wywlekał kobietę za włosy. "Tę haniebną robotę wykonywały dłonie pianisty"; "na 100 proc. widziałam go na własne oczy" - mówiła m.in. Gran.

Jak uzasadniała sędzia SA Jolanta Pyźlak, godziło to w uczucia powodów, którzy mają prawo do pamięci Szpilmana jako "dobrego, prawego człowieka". Według SA samo powołanie się przez autorkę na cytaty Gran nie uchyla bezprawności jej działania, gdyż nie było potwierdzenia tego zarzutu, a Gran jako źródło była niewiarygodna, bo cierpiała na manię prześladowczą. Sędzia podkreśliła, że w toku procesu nie wykazano prawdziwości tych cytatów. Dodała, że także znaki zapytania mogą znieważać.

Według SA Tuszyńska w zbyt wąski sposób zdystansowała się w książce od tych słów Gran, które "traktowała z powagą". W efekcie odbiór społeczny książki był taki, że był to poważny zarzut wobec Szpilmana - podkreśliła sędzia Pyźlak. Wydawnictwo ma zamieścić przeprosiny na swej stronie w sieci, a Tuszyńska - w "Rzeczpospolitej".

SA oddalił pozostałe zarzuty pozwu - m.in. w sprawie słów Szpilmana w SB, bo "nie ma zarzutu, by na kogoś donosił", czy zarzutu, że nie pomógł bratu w getcie.

Wdowa pod Szpilmanie powiedziała po wyroku, że jest szczęśliwa, choć przeszłość jej męża zawsze była dla niej oczywista. - Sprawa była od początku obrażająca mojego męża - dodała.

Pozwani nie przesądzili, czy złożą skargę kasacyjną. Tuszyńska oceniła, że "Wierze Gran znów zamknięto usta; bardzo mi jest przykro z tego powodu". - Po raz kolejny odmówiono jej prawa głosu - dodała.

Wiera Gran oskarżała

Pierwszy raz Gran wysunęła oskarżenia wobec Szpilmana w książce wydanej przez nią w 1980 r. w Paryżu. Nie chciał jej wydać Jerzy Giedroyć, obawiając się procesu. - Zbagatelizowałam to ostrzeżenie o tym, co może się rozpętać po próbie poruszenia tematu Wiery Gran. Ale gdybym wiedziała o tym wcześniej, i tak nie zrezygnowałabym z napisania tej książki. Ta historia domagała się opowiedzenia - mówiła Tuszyńska.

W 2013 r. Wyższy Sąd Krajowy w Hamburgu zakazał zamieszczania w ewentualnym kolejnym niemieckim wydaniu książki Tuszyńskiej fragmentów sugerujących, że Szpilman uczestniczył w akcji policji żydowskiej w getcie.