U boku dynamicznie się rozwijającego Artura Rucińskiego (rola tytułowa) wystąpi dziś trójka znakomitych solistów Teatru Maryjskiego: Irina Mataeva (Tatjana), Sergei Skorokhodow (Leński) oraz Sergei Alexashkin (Książę Gremin).

Prawdziwą gwiazdą wieczoru będzie jednak ich szef Valery Gergiev. O tym, że w dziedzinie opery rosyjskiej nie ma sobie równych, najwybitniejszy współczesny dyrygent ze Wschodu przekonał warszawską publiczność rok temu niuansową realizacją "Damy Pikowej". "Oniegin" może okazać się jeszcze większym sukcesem, bowiem także Trelińskiemu udało się w tym wypadku dotknąć istoty rosyjskiej duszy. Nie poprzez powielanie inscenizacyjnych stereotypów czy epatowanie atrakcyjnością historycznego kostiumu, lecz dzięki przenikliwej grze mitami i kontekstami wielkiej tradycji kulturowej.

Reklama

Złośliwcy twierdzą, że Czajkowski sprowadził oryginalny poemat Puszkina do romansowych schematów. Cóż z tego, jeśli polski reżyser zdołał odkryć w "Onieginie" teologiczną niemalże głębię. Trelińskiego opowieść o raju utraconym z wyśmienicie przez Gergieva odczytaną muzyką Czajkowskiego zapowiada się też jako aktorski majstersztyk. Wystarczy, że Jan Peszek wydobędzie z roli O*** (wieloznacznego alter ego tytułowego bohatera) chociaż część mrocznej tajemniczości, którą hipnotyzował na premierze w 2002 roku.