Historia powstania tego poematu jest krótka, ale barwna. Żona Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Natalia, przypomniała mężowi jego własny sen, który ten opowiedział jej kilka lat wcześniej. Śniło mu się, że zaproszony został na bal do Salomona. Jednak szanowny i mądry gospodarz nigdy nie pojawił się na własnym balu. Zgromadzeni goście z niecierpliwością czekają na mądrego króla, chcąc mu zadać nurtujące ich pytania.

Jednak król nie pojawia się. Zawiedzeni goście zatapiają się w dźwiękach walca o Taorminie i sami nie wiedzą, czy śnią, czy też są tylko postaciami w głowie śniącego cały ten bal twórcy.

Gałczyński po przypomnieniu przez żonę snu, zamknął się w swoim gabinecie w piątek wieczorem i wyszedł z niego dopiero w poniedziałek rano z gotowym poematem. Rzecz działa się na początku lat trzydziestych XX wieku.

Spektakl "Bal u Salomona" premierę miał w sobotę 21 kwietnia w Teatrze Polskim w Warszawie. Opracowaniem tekstu i reżyserią zajął się Andrzej Pieczyński, który również wystąpi w spektaklu u boku Ewy Domańskiej.





Reklama