Chodzi o przedstawienie, które powstaje w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku - wojewódzkiej instytucji kultury. Będzie to spektakl na podstawie książki Marcina Kąckiego "Białystok. Biała siła, czarna pamięć", w której autor porusza m.in. temat rasistowskich i ksenofobicznych incydentów, do których doszło kilka lat temu w tym mieście.

Reklama

Tuż przed zakończeniem poniedziałkowej sesji przewodniczący komisji kultury w radzie miasta Krzysztof Stawnicki (PiS) zaapelował do prezydenta Białegostoku, by ten interweniował i powstrzymał wystawienie tej sztuki. Przekazał też prezydentowi scenariusz spektaklu.

Zdaniem Stawnickiego pieniądze, które miasto wydaje na promocję, zostaną w ten sposób "wyrzucone w błoto". - To jest po prostu coś niedopuszczalnego, że taka rzecz powstaje za pieniądze publiczne - mówił. Dodał, że ten spektakl "nikomu nie służy". - Ani to splendoru naszemu miastu nie przyniesie ta sztuka, ani żadnej chwały - powiedział.

Podobne zdanie wyraził wiceprzewodniczący rady miasta Marcin Szczudło z klubu prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. W jego ocenie taki spektakl to "robienie taniej sensacji, żeby zainteresować media". On także powtórzył argument o finansowaniu z pieniędzy podatników czegoś, co - jak się wyraził - "negatywnie wpływa na wizerunek i miasta i województwa, które z drugiej strony promuje się jako miasto i region wielokulturowy". W jego ocenie, "to nie jest cenzura sztuki, ale niedofinansowanie tego typu działań".

Teatr Dramatyczny to placówka samorządu województwa. Władze w tym samorządzie sprawuje koalicja PSL-PO. Stawnicki zwrócił się na sesji do radnych miejskich Platformy Obywatelskiej, by wpłynęli na radnych PO w sejmiku, aby "w jakiś sposób to zablokować". - Nikomu nie jest potrzebna taka sztuka, o której będzie głośno w całym kraju i cały kraj będzie myślał o Białymstoku, że jest to miasto ksenofobiczne. Że tutaj, za przeproszeniem, "bije się Murzynów" i innych. To nie tak - powiedział.
Reklama

Trudno mi blokować jakąkolwiek sztukę przed premierą - odpowiadał mu przewodniczący klubu PO w radzie miasta Zbigniew Nikitorowicz. Nazwał to "polityczną cenzurą". Uważa, że trzeba najpierw zobaczyć spektakl.

Radny Wojciech Koronkiewicz z SLD dodał, że wstrzymanie tej sztuki "będzie najgorszą promocją z możliwych" i tylko - jak mówił - utwierdzi innych, że "jesteśmy nietolerancyjni".

Ostatnią rzeczą, którą powinniśmy robić, to wchodzić w rolę cenzora przedstawień - powiedział wicemarszałek województwa podlaskiego odpowiedzialny za kulturę Maciej Żywno. Zwrócił uwagę, że nie ma ostatecznej wersji scenariusza przygotowywanego spektaklu. Powołując się na swoją rozmowę z szefową Teatru Dramatycznego Agnieszką Korytkowską-Mazur powiedział, że poinformował ją "o potencjalnych niepokojach", które to przedstawienie może wywołać. Dyrektorka miała mu odpowiedzieć, że we wtorek spotyka się z reżyserem przedstawienia i będzie rozmawiała o scenariuszu.