Ewelina Kustra: Na premierę swojego najnowszego filmu w USA chciałeś zaprosić prezydenta George'a Busha. Nie udało się. Myślisz, że miał coś lepszego do roboty?

Reklama

Borat Sagdijew: Nie mam mu tego za złe. W Kazachstanie uwielbiamy premiera George’a Waltera Busha. Nie tylko dlatego, że jest białym człowiekiem, ale za to, że jest bardzo silny. O wiele silniejszy niż jego ojciec, Barbara.

EK: Czy pobyt w USA, gdzie nakręciłeś 90 proc. filmu, jakoś szczególnie na ciebie wpłynął?

BS: Tak, stałem się wielkim fanem Madonny. Wciąż nie mogę się nadziwić, że transwestyta mógł zyskać tak ogromną popularność. U nas w Kazachstanie Madonna co najwyżej występowałaby w cyrku.

Reklama

EK: Co cię w Ameryce najbardziej zaskoczyło?

BS: Przeżyłem szok, gdy dowiedziałem się, że już nie wolno strzelać do Indian. Niniejszym chciałbym bardzo przeprosić personel Potawotomi Casino w Kansas. Skąd miałem wiedzieć? Nie było żadnych znaków!

Więcej o Boracie i jego sposobach na relaks po ciężkiej pracy w nieco przewrotnym wywiadzie Eweliny Kustry w najnowszej "Kulturze TV".