Take That znów opanowało Wielką Brytanię. Ich "Patience" zadebiutowało na pierwszym miejscu najlepiej sprzedawanych singli, a "Beautiful World" od razu pojawiło się na samym szczycie listy najpopularniejszych albumów. Gdy jeszcze dodamy, że bilety na wszystkie ich koncerty wyprzedają się na pniu, wniosek może być tylko jeden: najsłynniejszy boysband w historii powrócił w wielkim stylu.

Jeszcze 10 lat temu członkowie Take That zarzekali się, że nigdy nie wrócą na scenę. Mówili, że są wypaleni i muszą realizować się w inny sposób. Jednak jedynym, który dotrzymał słowa, był ekscentryczny i charyzmatyczny Robbie Williams, a kariery solowe pozostałych muzyków pamiętają teraz tylko wyjątkowo dokładni kronikarze angielskiego show biznesu.

O powrocie Take That było głośno od dwóch lat. Menadżerowie za wszelką cenę próbowali doprowadzić do reaktywacji grupy w dawnym, pięcioosobowym składzie. Jednak po stanowczym "nie" Robbiego Williamsa, zespół powrócił jako kwartet.



Reklama