Gazeta odnotowuje, że cieniem na weneckiej imprezie położyły się już na jej początku obawy o "konflikt interesów" szefa jury, które przyzna główną nagrodę, Złotego Lwa. Przytacza też zapewnienia samego Tarantino, który oświadczył przed środową inauguracją festiwalu, że będzie bezstronny.
W Los Angeles - jak przypomniano - reżyser żyje w "osmozie swego klanu"; organizuje prywatne projekcje filmowe, retrospektywy włoskiej kinematografii, imprezy. Filozofię tę oraz sam klan przeniósł teraz do Wenecji, na przeglądy oraz towarzyszące festiwalowi wydarzenia - zauważa "La Repubblica".
I wymienia: na weneckie Lido przyjaciel przewodniczącego jury Robert Rodriguez przywiózł swój najnowszy film "Machete". W konkursie o Złotego Lwa udział bierze natomiast film byłej narzeczonej Tarantino, Sofii Coppoli ("Somewhere"), a także dzieło Japończyka Mike Takashiego, zapatrzonego w jego twórczość.
Przewodniczący jury, świadom zastrzeżeń, jakie mogą być kierowane pod jego adresem powiedział: "Kocham oceniać filmy za to, jakie są". "To prawda, że w konkursie jest wiele osób, które znam, ale moja prawość mówi sama za siebie" - dodał Tarantino.
Rzymski dziennik podał także wyniki sondażu, według którego aż 29,5 miliona Włochów, a więc połowa mieszkańców kraju, interesuje się festiwalem w Wenecji, drugim pod względem rangi wydarzeniem kulturalnym w Italii po festiwalu piosenki w San Remo.