Bohater "Gry anioła" jest utalentowanym literatem, ale dla chleba produkuje dekadenckie, ociekające krwią i erotyką powieści. Wynajmuje apartament w starym domu, nad którym ciąży klątwa. Dziewictwo traci w ramionach bohaterki własnej prozy, a tajemniczy wydawca nie przejmując się śmiertelną chorobą Davida, oferuje mu fortunę za napisanie książki "dla której ludzie gotowi będą żyć i umierać". Czegóż chcieć więcej?
Krytycy nie ufają Zafonowi. Uważają, że wskrzeszanie trupa mieszczańskiej powieści nie przystoi szanującemu się twórcy. Razi ich fatalizm Katalończyka, jego skłonność do żonglowania melodramatyczno-kryminalnymi schematami. Podejrzewają, że to cyniczne zagrywki byłego pracownika branży reklamowej, który dobrze wie jak manipulować emocjami konsumentów.
Czytelnicy są innego zdania. Na świecie sprzedano 14 milionów egzemplarzy debiutanckiej powieści Zafona "Cień wiatru", co uczyniło z jej autora najjaśniejszą gwiazdę współczesnej hiszpańskiej literatury. W Polsce kupiło tę książkę ponad 300 tysięcy ludzi. Sukces wręcz niewiarygodny w czasach proklamowanego przez mędrców " zmierzchu epoki Gutenberga".
Zafon nie wstydzi się swej staroświeckości, wręcz nią epatuje. Akcja jego powieści rozgrywa się w miejscach, w których najpełniej wyraża się "pradawna, mroczna i mętna" dusza Barcelony, a "wiek XIX wciąż nie wie, że jest już historią": w zatłoczonych kawiarniach, nadgryzionych zębem czasu neogotyckich rezydencjach, niedokończonej Sagrada Familii, cmentarnych mauzoleach. W porównaniu z pierwszą częścią zamierzonej tetralogii "Gra anioła" ma więcej humoru. Zafon pozwala sobie nawet na autoironię. Ustami jednego z bohaterów ogłasza: "dzisiejszy czytelnik gustuje w słodkich zakończeniach, w których triumf odnosi siłą człowieczeństwa i tym podobne głupstwa". "Pisarz nigdy nie jest osobą godną zaufania" - dodaje drugi.
W tle pojawiają się bohaterowie "Cienia wiatru" - antykwariusz Sempere i jego syn Daniel, "uosobienie nieśmiałości i skromności". To sygnał, że Zafon ani myśli porzucać stworzony przez siebie świat, gdzie mrocznymi przedmiotami pożądania są tyleż kobiety, co książki. "Gra anioła" to kolejny pean na cześć słowa pisanego, którego moc lekceważą tylko durnie i skończone kanalie w rodzaju inspektora Fumero. O losie Daniela zdecydowała lektura powieści nieznanego historykom literatury Juliana Caraksa, na życiu Davida zaciążyły przeczytane w dzieciństwie "Wielkie nadzieje" Dickensa.
Gdyby nie objętość (ponad 600 stron), "Gra anioła" świetnie nadawałaby się na przewodnik po Barcelonie. Identyfikacja opisanych przez Zafona miejsc i obiektów nie nastręcza żadnych kłopotów. Z jednym znamiennym wyjątkiem - podobnie jak w "Cieniu wiatru" autor nie podaje dokładnego adresu Cmentarza Zapomnianych Książek. Możliwe, że to część tajemnego prozumienia, jakie zawarł z czytelnikami ponad głowami krytyki. Jednego Katalończyk może być pewny - jego książki prędko na ten cmentarz nie trafią.
GRA ANIOŁA, Carlos Ruiz Zafon, tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan Casas, wydawca: Muza