"Ja mam w nosie tych 60 profesorów, bo ja jestem za Polakami. To nie są dla mnie autorytety” – powiedział nie tak dawno Janusz Kowalski, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Komentował w ten błyskotliwie antyinteligencki sposób uchwałę trzech izb Sądu Najwyższego, ale jest to zasadniczo przykład pewnej techniki retorycznej, często stosowanej przez obecną władzę i jej media – technika ta polega na skonfrontowaniu zgniłych (i zapewne niepolskich) pseudoelit ze zwartymi szeregami "Polaków”, którzy owe pseudoelity potępiają.
Władza lubi wielkie kwantyfikatory, nic więc dziwnego, że tak chętnie wypowiada się w imieniu "Polaków”. Tu jednak nasuwa się pytanie, kim właściwie są owi jednomyślni "Polacy”. Kim w ogóle są Polacy? I skąd się wzięli?
Wszyscy są kundlami
Reklama