Magistrat ma prawa do prezentowania wyłącznie odbitek. W sprzedaży pojawią się albumy z fotografiami, ale innych gadżetów nie będzie. Bo na produkcję takowych trzeba by kupić specjalne prawa.
Prezes Hali Stulecia, Andrzej Baworowski, przekonywał, że nie było nawet planów, aby wprowadzić do sprzedaży kubeczki czy breloczki z wizerunkiem Marylin Monroe.
Tymczasem były minister kultury Bogdan Zdrojewski podkreślał, że bez pomysłu na muzeum, dodatkowych gadżetów, atrakcji dla turystów, wystawa będzie deficytowa i magistrat wydanych na zdjęcia pieniędzy nie odzyska.
3 tys. zdjęć aktorki wykonanych przez jednego z najbardziej znanych fotografów mody i gwiazd Miltona H. Greene'a wystawił w czerwcu warszawski dom aukcyjny DESA Unicum. Tę unikatową kolekcję po licytacji kupiło Przedsiębiorstwo Hala Ludowa za pieniądze z miejskiej kasy.
Zakup był mocno komentowany przez wrocławskich radny. Wielu z nich mówiło o "drogim gadżecie" i "fetyszu".
- Na te gadżety wydano pieniądze lekką ręką. Widać więc, jak władze miasta podchodzą do publicznych finansów. Rozumiem, że teraz pan prezydent będzie miał "wakacje z blondynką" - mówiła z ironią szefowa klubu PiS Mirosława Stachowiak-Różecka.
Za wszelkie prawa do wykorzystywania wizerunku Marylin Monroe trzeba zapłacić. Kosztować będzie też dzierżawa kamienicy w centrum Wrocławia, gdzie zdjęcia aktorki mają być prezentowane.