Piosenkarka wystąpiła w Centrum Rozrywki w Sydney od stóp do głów okryta piórami. Na głowie miała wielki pióropusz à la kakadu. Koncert rozpoczęła od starych hitów, których teksty jej fani wyrecytują nawet obudzeni w środku nocy. A potem były już nowsze piosenki.

Kylie przyznaje, że nie jest jeszcze w pełni sił. "Jestem na tyle przygotowana, na ile się dało. Ale nie jestem pewna, czy jestem w stanie robić to wszystko, co robiłam na scenie wcześniej" - wyznała wokalistka, która w grudniu wygrała z rakiem piersi.

Ale ta deklaracja nie zraziła Australijczyków, którzy stawili się na występie. Sala była wypełniona 10 tysiącami ludzi. Były i rodziny z dziećmi, i miejscowa bohema w czarnych beretach, i geje w różowych majtkach i z różowymi boa na szyi. Były też fanki-sobowtóry artystki. Ale mało która zdecydowała się jednak na taką fryzurkę, jaką Kylie nosi już po chemioterapii.

A to dopiero początek trasy koncertowej po Australii. Do końca roku wokalistka da jeszcze 20 koncertów. Potem będzie śpiewać na Wyspach Brytyjskich.





Reklama