Wśród wielu intrygujących rzeczy uwagę w tej książce zwraca już sama forma - rzecz składa się z wywiadów, które przeprowadza niejaki Bird Stringshtien - doktorant na wydziale historycznym Uniwersytetu w Tel Awiwie, specjalizujący się w nowej dziedzinie badań autobiograficznych, w której relacje osobiste tworzą narrację historyczną. Rozmówców ma rzeczywiście nietuzinkowych - jest wśród nich Awrum, czyli Abraham Sztil, przebywający za kratkami tytan show-biznesu, w którego słowniku najbardziej chyba łagodnym słowem jest "buc"; Danny Zilber - wielki trębacz, zarazem nieudany poeta, którego pewnego dnia na widok pięknej fanki przeszywa na wylot strzała Kupidyna, Sabrina - była agentka Długiej Ręki - izraelskich służb wywiadowczych, specjalizujących się w… sztucznym utrzymywaniu przy życiu zbrodniarzy wojennych.

Reklama

To właśnie z ich opowieści, opisujących działalność związaną z okresem po powstaniu państwa żydowskiego, wyłania się fenomenalny portret zbiorowej paranoi, świadczący o tym, że Żydzi rzeczywiście w jakimś sensie są narodem wybranym. Nie każdy naród stać bowiem na taką dozę szaleństwa. Atzman nie ma dla niego litości - smaga go biczem wybornej satyry, przy której nawet najbardziej zatwardziali ponuracy muszą spuścić z tonu. Powiedzieć, że rzecz jest jak najbardziej błyskotliwe osiągnięcia Woody Allena pożenione z pure nonsensem i czarnym humorem Monthy Pythona, to wciąż za mało. Jeśli nie wierzyliście, że możlliwe jest napisać książkę, przy której rechocze się ze śmiechu bez żadnych przystanków, to Atzmon zburzy wasze przekonania.

"Moja jedna jedyna miłość" to uderzenie w przesiąknięty teorią spisku i podejrzliwości, naznaczony cierpiętniczym piętnem narod, który robi wszystko, by dawne rany nigdy się nie zagoiły - przede wszystkim działa przeciwko pojednaniu na linii Żydzi- nie-Żydzi. Na przykład - jak gruba ryba Awrum - organizując we współpracy z agentem o ksywie Kodkod Jeden spektakle dla Niemców, umacniające w nich moralną odpowiedzialność za zbrodnie. Ma to na nawet specjalną, agenturalną nazwę - "szpiegostwo w strefie poczucia winy". Z genialnej książki Atzmona można się także dowiedzieć, jak daleko sięga pomysłowość Żyda - otóż trudno nie wpaść w podziw wobec kogoś, kto wynalazł… koszerną świnie! Jak mówi Awrum: "(…) my, Żydzi, dziękujemy Bogu, że uczynił nas Żydami, bo to On sprawił, ze jesteśmy, kurwa, lepsi od innych. Na każdy trik odpowiadamy supertrikiem, bo jesteśmy, kurwa, wybrani."

Ta krótka wypowiedź pokazuje, jakim soczystym językiem operuje książka Atzmona. Jest to rzecz oparta wyłącznie na dialogach - kto ogląda polskie kino, wie, że napisać dobry dialog to zadanie nie dla każdego. Druga książka izraelskiego twórcy jest dowodem na to, że ta trudna sztuka nie zanikła. Dołączam Atzmona do grona moich ulubionych pisarzy.

Gilad Atzmon, "Moja jedna jedyna miłość"
przetł. Agnieszka Nowakowska
Czarne 2008