"Król Roger" robi od kilku lat międzynarodową karierę za sprawą nagrania dokonanego z inicjatywy Sir Simona Rattle’a, jednego z najwybitniejszych żyjących dyrygentów oraz miłośnika twórczości polskiego kompozytora. Oby ten sam los spotkał "Hagith". Wielu krytyków zarzuca wczesnej operze Szymanowskiego nadmierną zależność od dramatów Ryszarda Straussa. To jednak rzadki przypadek, gdy kopia dorównuje oryginałowi. Można to sprawdzić w najbliższą niedzielę w ramach XIV Bydgoskiego Festiwalu Operowego.

Polska premiera "Hagith" odbyła się w 1964 roku, a na następną inscenizację trzeba było czekać 42 lata. Wówczas utworowi Szymanowskiego towarzyszyła "Ester", opera młodziutkiego kompozytora Tomasza Praszczałka. Efemeryczny dyptyk w tej samej inscenizacji Michała Zdanieckiego zostanie powtórzony w Bydgoszczy.

Dwa dzieła łączy próba dźwiękowego zilustrowania starotestamentowych archetypów kobiecych: Hagith - umierającej w imię miłości i czystości, oraz Ester - ratującej naród wybrany przed pogromem. Muzycznie to niemal przeciwieństwa: opera Szymanowskiego jest popisem nieokiełznanej, mrocznej ekspresji, kompozycja Praszczałka odznacza się klasyczną prostotą i ilustracyjną niemal lekkością. Oddaje to charakter libretta Nikołaja Gola, który przeniósł akcję mitu do carskiej Rosji i nawiązał do żydowskiego teatru ludowego. Znaniecki natomiast, zachowując język oryginału, umieścił zdarzenia w czasach Holocaustu. Historia lubi się powtarzać...



Reklama