Umowa z dotychczasowym dyrektorem Henrykiem Jackiem S. została rozwiązana po tym, jak prokuratura postawiła mu zarzuty molestowania seksualnego i łamania praw pracowniczych.

Reklama

Jak poinformowała w piątek na briefingu prasowym dyrektor wydziału kultury i dziedzictwa narodowego w UMK Katarzyna Olesiak, konkurs na nowego dyrektora składa się z dwóch etapów. W pierwszym komisja (jej posiedzenie planowane jest na koniec marca) złożona z przedstawicieli organizatora, środowiska artystycznego, związków zawodowych, wyłoni kandydatów, spełniających wymagania formalne, którzy przejdą do drugiego etapu - rozmowy kwalifikacyjnej i sprawdzianu znajomości języka angielskiego.

Chcemy najpóźniej do połowy maja zakończyć postepowanie konkursowe i zatrudnić nowego dyrektora nie później niż od 1 września tego roku – wyjaśniła Olesiak.

Kandydaci do 16 marca muszą złożyć odpowiednią dokumentację – m.in. życiorys, list motywacyjny, autorski program realizacji zadań w teatrze i wizję repertuaru na najbliższe pięć sezonów artystycznych.

Jak zaznaczyła Olesiak, miasto chciałoby, aby dotychczasowa linia repertuarowa Bagateli (utwory lekkie, komediowe) została zachowana, jednak organizator jest otwarty na nowe propozycje.

Podkreśliła, że miastu zależy na utrzymani przychodów generowanych przez Bagatelę. Dotacja dla teatru wynosi 6 mln zł i stanowi ok. 40 proc. jego budżetu. Bagatela ma prawie 170 tys. widzów rocznie. Olesiak dodała, że wynagrodzenia pracowników Bagateli należą do najwyższych w instytucjach kultury. Dyrektor placówki będzie zarabiał kilkanaście tys. zł (brutto) miesięcznie.

Henryk Jacek S. kierował Bagatelą przez ponad 20 lat - od 1 września 1999 do 31 stycznia 2020. Jesienią zeszłego roku grupa kobiet, m.in. aktorek teatru oskarżyła go o molestowanie i mobbing. Śledztwo w sprawie nadużyć w Bagateli zostało wszczęte na początku listopada.

Po przesłuchaniach pokrzywdzonych dyrektorowi postawiono w prokuraturze zarzuty nakłaniania kobiet do poddania się czynności seksualnej oraz łamania praw pracowniczych. Za te czyny grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.

Jak informowała prokuratura S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Prokurator zadecydował o zastosowaniu wobec niego dozoru policji - stawiennictwa jeden raz w tygodniu; poręczenia majątkowego w wysokości 50 tys. zł, a także zakazu zbliżania się do osób pokrzywdzonych i pełnienia funkcji dyrektora. Miasto rozwiązało z nim kontrakt.