Przy wejściu do teatru obowiązywała w środę wzmożona kontrola. Każdy widz musiał przejść przez bramkę bezpieczeństwa, która ze względu na umiejscowienie teatru nieopodal Biura Prezydenta Ukrainy została zainstalowana przy drzwiach wejściowych.
Z powodu słabego ogrzewania teatru widzowie oglądali sztukę w wierzchnich okryciach, co w przypadku ewentualnej ewakuacji ze względu na rosyjski atak rakietowy może bardzo ułatwić jej przeprowadzenie. Przed spektaklem widzów dodatkowo informuje się o postępowaniu w przypadku ogłoszenia alarmu przeciwlotniczego.
Widzowie ze zrozumieniem znoszą niedogodności, co potwierdziła w rozmowie z PAP 40-letnia Łesia.
„Bardzo czekałam na tę premierę i w ogóle na otwarcie teatru. Gdy tylko mam możliwość przychodzę tu i na kilka godzin zapominam o wojnie i wszystkich innych problemach. Bardzo się cieszę, że udało mi się zdobyć bilety na premierę. Nie było o nie łatwo, ponieważ chętnych nie brakowało, a ze względu na wojnę i co za tym idzie bezpieczeństwo bilety na górne kondygnacje nie są sprzedawane” - powiedziała kobieta.
Iwan przyszedł do teatru ze swoją dziewczyną po raz pierwszy od dziesięciu miesięcy tylko dlatego, że bardzo lubi Brechta i jego utwór „Kariera Artura Ui”. Powstał on, według słów autora „by wykorzenić powszechny i niebezpieczny szacunek wobec wielkich morderców i zbrodniarzy”.
„Właśnie dlatego uważam, że wybór utworu przez reżysera Bohomazowa jest bardzo udany i sam utwór z powodu wojny stał się bardzo aktualny” – powiedział Iwan w rozmowie z PAP. „Dziesięciominutowe oklaski po zakończeniu spektaklu są świadectwem tego, że nie tylko ja uważam, że dzieło z lat 40. XX wieku naprawdę przemawia dziś do ludzi i jest aktualne” – podsumował.